Na brzegach rzek preryjnych oraz na skraju
dużych lasów rośnie krzak fasoli. Jeżeli nie znajdzie żadnego oparcia,
by piąć się do góry, jego gałązki rozrastają się po ziemi. A wtedy krzak
ten wpuszcza do gleby swoje strąki (z
jednym tylko ziarenkiem fasoli w środku). Indianie bardzo chętnie jedzą
ten gatunek fasoli. Ugotowana, zmiażdżona i zmieszana z mięsem zmienia
każdy posiłek w świąteczną ucztę. Dlatego też na jesieni indiańskie
kobiety próbują zebrać jak najwięcej fasoli.
Ale nie jest to wcale
takie łatwe. Gałęzie krzaków fasoli są gęsto ze sobą splątane i mocno
zakorzenione w glebie. Zamykają w swoich kleszczach wszystko to, co
rośnie pod spodem. Jak więc w takich warunkach wysłane przez matkę
indiańskie dziecko ma napełnić swój kosz fasolą?
Ale indiańskie
dzieci są bardzo mądre. Zaobserwowały one, że polnej myszy fasola tak
samo smakuje jak im. Dlatego też nazywają ją fasolową myszką. Na jesieni
zbiera ona całe mnóstwo ziaren fasoli w swoich podziemnych korytarzach.
Kiedy łąka zasypana zostanie grubą warstwą śniegu podczas mroźnej zimy,
myszka ma pokaźne zapasy, dzięki którym może przetrwać. Indiańskie
dzieci skradają się jesienią nad brzegami rzek i lasów, obserwują
zarośla, by znaleźć norki fasolowej myszki. Jeżeli są dość cierpliwe – a
indiańskim dzieciom nie brakuje wytrwałości i cierpliwości – wtedy
dostrzegają małe, brązowe myszki, które biegają w różne strony i niosą w
zębach ziarenka fasoli. Szybko biegną do swoich podziemnych korytarzy,
za chwilę już wracają i wygrzebują z ziemi następny strąk fasoli. Teraz
już indiańskie dzieci wiedzą, gdzie przechowywane są zapasy, wystarczy
więc, że sięgną ręką do norki i mogą wydobyć z niej garście ziaren
fasoli.
Kto jednak myśli, że mali Indianie są dumni z tego, że w tak
wygodny sposób zebrali całe mnóstwo smakowitej fasoli, ten grubo się
myli. To byłoby wielkim złem, myśli Indianin, gdybym to małe, bezbronne
zwierzątko tak po prostu ograbił z jego zapasów. Kto chce uczciwie
zbierać plony, ten musi mieć dobre myśli i ma pozostać przyjacielem
fasolowej myszki.
Dzieci mówią:
- Fasolowe myszy są bardzo
pracowite, one pomagają ludziom:. Dlatego też Indianie przychodzą do
tych myszek nie jak złodzieje, lecz jak przyjaciele proszący o to, by
podzieliły się tym, co mają. Nigdy nie zabierają myszkom wszystkich
zapasów i zawsze dają coś w zamian. Na miejsce fasoli kładą do ich norek
kawałek słoniny lub innego tłuszczu, co jest dowodem szczególnego
podziękowania. Wszystko to odbywa się bardzo ostrożnie, aby niczego nie
zniszczyć, ponieważ Indianie podziwiają pracę myszy i czują przed nią
respekt. Wiedzą bowiem, że nikomu nie wolno niszczyć równowagi danej nam
na ziemi, ponieważ w przeciwnym wypadku spotkałaby nas surowa kara".
Willi Hoffsummer
Magia Świąt ... to .. Czas nadziei, rodzinnych spotkań, białych marzeń...Czas okiennych wystaw, gdzie mróz jest malarzem...Gdzie przyjemny chłód, śnieg skrzypi pod butami...Wieczorem pod kocem, z ukochaną osobą...Przyozdobiony świerk, Domowa krzątanina, serca jedna migawka ...Na niebie pierwsza gwiazdka...
Bardzo ciekawe to co napisałaś o tych myszkach. Faktycznie mądre są te myszki i dzieci indiańskie też mądre, że nie wykorzystują na maksa tych myszek, tylko dają w zamian za fasolkę słoninkę. Dzięki Tobie znów dowiedziałam się czegoś ciekawego o świecie;)
OdpowiedzUsuń