poniedziałek, 29 lipca 2013

Cień


Daleko w lesie rosła śliczna mała choinka; wybrała sobie piękne miejsce, słońce miało do niej dostęp, powietrza było dużo i wszędzie dookoła niej rosło wielu jej starszych towarzyszy: sosny i świerki; ale mała choinka chciała tylko rosnąć, nie myślała o gorącym słońcu ani o świeżym powietrzu, nie zwracała uwagi na wiejskie dzieci, które biegały rozmawiając i zbierając poziomki czy maliny; dzieci przychodziły z pełnym dzbankiem, układały jagody na trawie, a potem siadały obok choinki i mówiły:

- Jakie to śliczne, maleńkie drzewko! – choinka nie lubiła tego. Następnego roku była już znacznie wyższa, a gdy znowu upłynął rok, urosła jeszcze bardziej; sądząc po ilości słojów, można było wiedzieć, ile ma lat.

- Ach, gdybym już była taka duża jak inne drzewa! – wzdychała mała choinka. – Mogłabym wtedy rozpostrzeć szeroko gałęzie i patrzeć w daleki świat. Ptaki wiłyby gniazda pośród moich gałęzi, a wiatrowi, gdyby zawiał, kłaniałabym się wytwornie głową, zupełnie tak samo jak inne drzewa!

Nie cieszyło jej słońce ani ptaki, ani różowe obłoki, które przepływały wysoko nad nią co rano i co wieczór.

Kiedy nadchodziła zima i wszystko wokoło przykryte było iskrzącym się, białym śniegiem, zdarzało się, że zając przeskakiwał przez choinkę (o, jakież to było irytujące!). Ale przeszły dwie zimy i na trzecią zimę drzewo zrobiło się takie duże, że zając musiał je okrążać.

„Ach, rosnąć, rosnąć, być dużą, dorosłą to jedyne szczęście na świecie!” – myślała choinka.

Na jesieni przychodzili zawsze drwale i ścinali niektóre z dużych drzew, zdarzało się to co roku i młoda choinka, która była teraz zupełnie duża, drżała, bo wielkie, wspaniale drzewa padały na ziemię z trzaskiem i hukiem. Odrąbywano gałęzie i drzewa leżały teraz nagie, wąskie i długie; trudno je było poznać, a potem ładowano je na wóz i konie wywoziły je z lasu.

Dokąd je wieźli? Co je czekało?

Na wiosnę, kiedy przylatywały jaskółki i bocian, choinka pytała:

- Czy wiecie, dokąd je zabrano? Czy nie spotkałyście ich? Jaskółka nic nie wiedziała, ale bocian słuchał w zamyśleniu, kiwał głową i mówił:

- Tak, wydaje mi się, że wiem; kiedy leciałem z Egiptu, spotkałem wiele nowych okrętów; na okrętach były wspaniałe maszty, wydaje mi się, że to były one, pachniały sosną; pozdrawiałem je wielokrotnie, ale one stały tak dumnie, takie wyprostowane!

- Ach, gdybym to ja już była dość duża na to, aby jeździć po morzach! Jakie ono właściwie jest, to morze, i jak wygląda?

- To za trudne do wytłumaczenia! – powiedział bocian i odleciał.

- Raduj się twoją młodością! – mówiły promienie słoneczne. – Ciesz się z tego, że jesteś młoda, że rośniesz!

Wiatr całował choinkę, rosa płakała nad nią łzami, ale drzewo nie rozumiało tego wcale.

Kiedy nadeszło Boże Narodzenie, ścięto dwa młode drzewka, może mniejsze, a może w tym samym wieku co choinka, ale ona nie miała ani chwili spokoju, tylko ciągle chciała w świat. Tym młodym drzewkom, a były to najpiękniejsze, nie odrąbano gałęzi, położono je na wozie i konie wywiozły je z lasu.

- Dokąd je zabierają? – pytała choinka. – Nie są większe ode mnie, jedna była nawet o wiele ode mnie mniejsza. Dlaczego zostawiono im wszystkie gałęzie? Dokąd je wiozą?

- Wiemy, wiemy! – ćwierkały wróble. – Zaglądaliśmy w mieście do okien! Wiemy, dokąd one jadą! Wiozą je do największych wspaniałości, jakie sobie można wyobrazić! Zaglądałyśmy do okien i widziałyśmy, że zasadzono je pośrodku ciepłego pokoju i ozdobiono najpiękniejszymi przedmiotami, złoconymi jabłkami, piernikami, zabawkami i tysiącem świeczek!

- A potem? – pyta choinka i drżała wszystkimi gałązkami. – A potem? Co się dzieje potem?

- Więcej nie widziałyśmy. Ale to było cudowne!

„Czy i ja jestem stworzona, aby pójść tą promienną drogą? – myślała choinka. – To jeszcze lepiej niż pływać po morzu! Jakże cierpię z tęsknoty! Żeby już nadeszło Boże Narodzenie! Oto jestem już duża i rozrośnięta, tak jak te, które wywieziono zeszłego roku! Ach, gdybym już była na wozie! Gdybym już była w tym ciepłym pokoju wśród przepychu i wspaniałości. A potem? Tak, potem będzie coś jeszcze piękniejszego, po co by mnie tak stroili? Potem musi się stać coś wspanialszego, większego – ale co? Ach, jakże cierpię, jakże tęsknię, nie wiem sama, co się ze mną dzieje!”

- Ciesz się ze mnie! – mówiło powietrze i światło słoneczne. – Ciesz się, że jesteś młoda, świeża i stoisz na wolności.

Ale choinka nie cieszyła się wcale; rosła i rosła, latem i zimą była zielona, ciemnozielona; ludzie, którzy ją widzieli, mówili: „To piękne drzewo!” A na Boże Narodzenie ścięto ją pierwszą. Siekiera przecięła ją głęboko aż do szpiku, choinka upadła z jękiem na ziemię, czuła ból, omdlenie i nie mogła wcale myśleć o swoim szczęściu; była zmartwiona, że musi porzucić miejsce rodzinne, rozłączyć się z pniem, z którego wyrosła: wiedziała, że już nigdy nie zobaczy swych drogich, starych towarzyszy, małych krzaczków i kwiatów, które dookoła niej rosły, może nawet i ptaków. Odjazd wcale nie był przyjemny.

Choinka ocknęła się, kiedy wypakowano ją razem z innymi drzewami na podwórzu i kiedy usłyszała, jak jakiś człowiek powiedział:

- Ta jest wspaniała, tylko ta nam się przyda.

Potem przyszło dwóch służących w pięknej liberii i zaniosło choinkę do wielkiej, pięknej sali. Naokoło na ścianach wisiały portrety, a obok wielkich, kaflowych pieców stały wielkie chińskie wazy z lwami na pokrywach; stały tam bujające fotele, sofy kryte jedwabiem, wielkie stoły pokryte albumami i zabawki, które kosztowały sto razy po sto talarów (tak przynajmniej mówiły dzieci). Wstawiono choinkę w skrzynię do śmieci, napełnioną piaskiem, którą dla niepoznaki pokryto dookoła zielonym suknem, i postawiono ją na dużym barwnym dywanie. Ach, jakże drzewko drżało! Co się teraz stanie? Przyszli lokaje i pokojówki i zaczęto przystrajać choinkę. Powiesili na jej gałązkach małe siateczki, wycięte z kolorowego papieru; każda napełniona była cukierkami; złocone jabłka i orzechy zwieszały się jak przyrośnięte, a do gałęzi przymocowano przeszło sto czerwonych, niebieskich i białych świeczek. Lalki, które wyglądały jak żywi ludzie (choinka nie widziała takich nigdy przedtem), kołysały się wśród zieleni, a na szczycie drzewa umocowano wielką, złotą gwiazdę – to było wspaniałe, niewypowiedzianie wspaniałe!

- Dzisiaj wieczór – mówili wszyscy – dzisiaj wieczór zabłyśnie!

„Ach – myślała choinka – żeby to już był wieczór! Kiedyż już zapalają się choinki? A co potem będzie? Czy przyjdą drzewa z lasu, aby mnie oglądać? Czy wróble przylecą do okien? Czy wrosnę tu na zawsze i będę stała zimą i latem, wystrojona?”

Tak, czekała z upragnieniem, ale bolała ją bardzo kora z niecierpliwości, a bóle kory są tak przykre dla choinki jak bóle głowy dla nas.

Wreszcie zapalono świeczki. Jaki blask! Jak cudownie! Gałęzie choinki drżały, tak że od jednej ze świeczek zapaliła się zielona gałązka; porządnie ją zabolało.

- Boże święty! – zawołały pokojówki i ugasiły prędko ogień. Teraz choinka nie odważyła się już drżeć! O, jakie to było przykre! Bała się, że zgubi coś ze swoich ozdób, była zupełnie oszołomiona tym całym blaskiem – oto otworzyły się szeroko drzwi i do pokoju wtargnęła cała gromada dzieci tak gwałtownie, jak gdyby miały przewrócić drzewko; dorośli wchodzili spokojniej; dzieci stały oniemiałe, ale trwało to tylko chwilkę, potem zaczęły się znowu cieszyć, aż rozbrzmiewało, tańczyły dookoła drzewka i zrywały jeden podarek po drugim.

„Co one robią? – myślało drzewko. – Co się jeszcze teraz stanie?” Świeczki wypaliły się do końca, a gdy tylko która się wypaliła, gaszono ją natychmiast, a potem pozwolono dzieciom zrywać wszystko, co było na choince. Rzuciły się na nią, tak że aż trzeszczały wszystkie gałęzie; gdyby jej szczyt ze złotą gwiazdą nie był przywiązany do sufitu, przewróciłaby się na pewno.

Dzieci tańczyły ze swymi pięknymi zabawkami, nikt nie patrzył już na choinkę z wyjątkiem starej niani, która podeszła i zaglądała pomiędzy gałązki, ale tylko po to, aby zobaczyć, czy nie zapomniano tam jeszcze jakiejś figi lub jabłka.

- Bajkę, bajkę! – wołały dzieci i ciągnęły małego, grubego człowieczka do choinki, człowieczek usiadł akurat pod samą choinką.

- Będzie nam miło wśród zieleni – powiedział – choinka także posłucha bajki, ale opowiem wam tylko jedną historię. Czy chcecie posłuchać bajki o Ivede-Avede, czy o Klumpe-Dumpe, który spadł ze schodów, ale mimo to spotkały go zaszczyty i zdobył rękę księżniczki?

- Ivede-Avede! – krzyczały jedne dzieci. – Klumpe-Dumpe! – wołały inne; było tyle hałasu i krzyku, tylko choinka milczała i myślała sobie:

„Czyż dla mnie nie ma tu nic do roboty, zupełnie nic?!” Ale przecież spełniła już swe zadanie.

Mały człowieczek opowiedział bajkę o Klumpe-Dumpe, który spadł ze schodów i w końcu zdobył rękę księżniczki. A dzieci klaskały w ręce i wołały: – Jeszcze! Jeszcze! – Chciały także usłyszeć drugą bajkę, ale usłyszały tylko tę jedną o Klumpe-Dumpe. Choinka stała cicha i zamyślona, ptaszki w lesie nigdy nie opowiadały jej nic podobnego o Klumpe-Dumpe, który spadł ze schodów, a jednak zdobył księżniczkę. „Więc to tak, tak dzieje się na świecie ? myślała choinka i wierzyła, że tak było naprawdę, opowiadał to przecież taki miły pan. – Tak, tak, któż to może wiedzieć. Może i ja spadnę ze schodów, a potem dostanę księcia za męża.” I myślała z radością o tym, że na drugi dzień ubiorą ją w świeczki, zabawki, złoto i owoce.

„Jutro już nie będę drżała – myślała choinka – będę się cieszyła całym sercem z mego szczęścia. Jutro usłyszę znowu bajkę o Klumpe-Dumpe, może także tę drugą o Ivede-Avede.”

I przez noc całą drzewko stało ciche i zamyślone.

Rano przyszli służący i pokojówka.

„Zaraz zaczną mnie na nowo stroić” – myślało drzewko. Ale wyciągnięto je z pokoju na strych, gdzie nie zaglądał ani jeden promyk słońca. „Co to ma znaczyć? – myślała choinka. – Co mam tu robić? Co ja tu usłyszę?” Oparła się o ścianę i rozmyślała… A miała dość czasu, bo upływały dni i noce, nikt do niej nie wchodził, a kiedy nareszcie ktoś przyszedł, to jedynie po to, aby wstawić do kąta parę wielkich skrzyń; drzewko stało ukryte: pewnie wszyscy o nim zapomnieli.

„Teraz tam na dworze jest zima – myślała choinka. – Ziemia jest twarda i przykryta śniegiem, ludzie nie mogą mnie zasadzić i dlatego muszę tu czekać aż do wiosny w tym schronieniu. Jakże to świetnie obmyślone! Jacy ludzie są dobrzy! Gdyby tu tylko nie było tak ciemno i tak strasznie samotnie! Gdyby tu się zjawił przynajmniej jakiś mały zajączek. Jakże tam było przyjemnie w lesie, kiedy leżał śnieg i przelatywał zając; tak, nawet kiedy przeskakiwał przeze mnie, ale wówczas nie lubiłam tego. Tu na strychu jest tak strasznie samotnie”.

- Pip! pip! – pisnęła w tej chwili mała myszka i wyskoczyła z kąta, a za nią biegła druga. Obwąchały drzewko i wsunęły się pomiędzy gałęzie.

- Jakże tu okropnie zimno – powiedziały obie małe myszki. – Gdyby nie to, byłoby tu dobrze, prawda, stara choinko?

- Nie jestem wcale stara – powiedziała choinka. – Znam dużo, dużo drzew o wiele starszych ode mnie!

- Skąd się tu wzięłaś i co potrafisz? – pytały myszy. Były takie strasznie ciekawe. – Opowiedz nam o najpiękniejszym miejscu na świecie. Czy byłaś tam? Czy byłaś w spiżarni, gdzie leżą na półkach sery, gdzie spod sufitu zwisają szynki, gdzie się tańczy na świecach łojowych i gdzie się wchodzi chudym, a wychodzi tłustym?

- Nie znam tego miejsca – powiedziała choinka. – Ale znam las, gdzie świeci słońce i śpiewają ptaki! – I potem opowiedziała wszystko o swojej młodości, a małe myszki jeszcze nigdy niczego podobnego nie słyszały, więc słuchały uważnie i mówiły:

- Jakże ty dużo widziałaś. Jakże byłaś szczęśliwa!

- Ja? – śmiała choinka i myślała o tym, co sama opowiedziała. – Tak, były to w istocie szczęśliwe czasy. – A potem opowiedziała o wieczorze wigilijnym, kiedy ozdobiono ją piernikami i świeczkami.

- O – powiedziały małe myszki – jakże byłaś szczęśliwa, stara choino!

- Nie jestem wcale stara – powiedziała choinka. – Dopiero tej zimy przybyłam z lasu. Jestem w najlepszych latach. Przestałam tylko dalej rosnąć.

- Jak ślicznie opowiadasz! – powiedziały myszki i następnej nocy przyszły z czterema innymi myszami, które także chciały słuchać, co drzewo opowiada, a im więcej choinka opowiadała, tym wyraźniej przypominała sobie sama wszystko i rozmyślała: „Były to jednak wesołe czasy. Ale mogą jeszcze wrócić, mogą wrócić. Klumpe-Dumpe spadł ze schodów, a pomimo to ożenił się z księżniczką, a może i ja dostanę księcia.”

A potem pomyślała o małym, ślicznym dębie w lesie, który mógłby jej zastąpić pięknego księcia.

- Kto to jest Klumpe-Dumpe? – pytały małe myszki. Więc choinka opowiedziała im całą bajkę, pamiętała każde słowo, a małe myszki miały ochotę skakać z radości aż pod sam wierzchołek choinki. Następnej nocy przyszło o wiele więcej myszy, a w niedzielę nawet dwa szczury, ale te powiedziały, że bajka nie jest zajmująca, co bardzo zmartwiło małe myszki, bo wobec tego bajka przestała im się podobać.

- Czy pani umie tylko tę jedną bajkę? – pytały szczury.

- Tylko tę jedną – odpowiedziała choinka. – Usłyszałam ją tego najszczęśliwszego wieczora, ale wtedy nie myślałam o tym, jaka jestem szczęśliwa!

- To bardzo nudne opowiadanie. Czy pani nie umie opowiedzieć jakiejś bajki o słoninie lub o łojowych świecach? Żadnej bajki spiżarnianej?

- Nie – powiedziało drzewko.

- Wobec tego dziękujemy – oświadczyły szczury i wróciły do swego towarzystwa.

Małe myszki odeszły w końcu także i choinka westchnęła:

- Było jednak bardzo przyjemnie, kiedy te wesołe małe myszki siedziały dookoła mnie i słuchały, co im opowiadam. I to przeszło! Ale będę o tym myślała i będę się cieszyła myślą, że mnie stąd zabiorą.

Kiedyż to się stało? Tak, pewnego ranka przyszli jacyś ludzie i zaczęli porządkować strych. Odstawili skrzynie, wyciągnęli choinkę i rzucili ją co prawda dość ostro na ziemię, ale służący ściągnął ją natychmiast po schodach, tam gdzie był jasny dzień.

„Teraz znowu zaczyna się życie” – pomyślała choinka, czuła świeże powietrze, pierwszy promień słońca, i oto była na podwórzu. Wszystko odbyło się tak szybko, choinka zapomniała zupełnie spojrzeć na siebie samą, było tyle do oglądania wokoło niej. Podwórze przylegało do ogrodu, gdzie wszystko kwitło; róże pięły się na niskich sztachetach i były takie świeże i pachnące; kwitły lipy, a wokoło fruwały jaskółki i ćwierkały:

- Ćwir, ćwir, przyjechała nasza ukochana! – ale nie miała na myśli choinki.

„Teraz będę żyła” – cieszyła się choinka i rozpostarła swoje gałęzie szeroko, gałęzie były zeschłe i żółte, a ona sama leżała w kącie pomiędzy chwastami i pokrzywami. Na jej wierzchołku tkwiła gwiazda ze złotego papieru i błyszczała w jasnym blasku słońca.

Na podwórzu bawiło się kilkoro dzieci spośród tej wesołej gromadki, która na Boże Narodzenie tańczyła wokoło drzewka i tak się nim cieszyła. Jedno z najmniejszych podbiegło i zerwało złotą gwiazdę.

- Patrzcie, co tam zostało jeszcze na tej szkaradnej, starej choinie! – powiedział chłopiec i zaczął deptać gałęzie, aż trzeszczały pod jego butami.

A choinka spojrzała na piękne, pachnące kwiaty w ogrodzie, spojrzała na siebie samą i zatęskniła do ciemnego kąta na strychu; myślała o swojej młodości w lesie, o wesołym wieczorze wigilijnym i o małych myszkach, które tak chętnie słuchały bajki o Klumpe-Dumpe.

- Skończyło się, skończyło! – powiedziała biedna choinka. – Dlaczego nie cieszyłam się wtedy, kiedy jeszcze było z czego? Skończyło się! Skończyło!

Przyszedł parobek i porąbał drzewo na małe kawałki, leżała ich już cała wiązka. Paliła się jasnym płomieniem pod wielkim kotłem do warzenia piwa i choinka wzdychała głęboko, każde westchnienie brzmiało niby krótki wystrzał i zwabiło dzieci bawiące się na podwórzu; usadowiły się przed ogniem, patrzały w płomień i wołały: – Piff! Paff! – Przy każdym trzasku, który był głębokim westchnieniem, myślała choinka o letnim dniu w lesie i zimowej nocy, kiedy błyszczały gwiazdy, myślała o wieczorze wigilijnym i o Klumpe-Dumpe, jedynej bajce, którą usłyszała i którą potrafiła opowiedzieć, a potem spaliła się do reszty.

Chłopcy bawili się na podwórzu, a najmniejszy z nich miał na piersi złotą gwiazdę, która zdobiła choinkę owego najszczęśliwszego wieczoru.

Teraz się to skończyło i drzewka już nie ma, cała bajka się skończyła, skończyła tak, jak się kończą wszystkie bajki na świecie.

HANS CHRISTIAN ANDERSEN

czwartek, 25 lipca 2013

Krem grzybowy z zapiekanym puree ziemniaczanym



Składniki

  •     ziemniaki ugotowane 1 kg
  •     ser żółty 200g
  •     masło 200g
  •     rukola
  •     zupa grzybowa Hortex 1 op
  •     śmietana 30 % 500ml
  •     oliwa z oliwek 100ml
  •     sól, pieprz
  •     papier do pieczenia Saga

Przygotowanie
Zupę grzybową Hortex zalewamy połową ilości wody podanej na opakowaniu. Gotujemy ok. 15 min, następnie dodajemy śmietanę i przecieramy aż powstanie krem. Ziemniaki przecieramy przez praskę, dodajemy połowę masła i starty żółty ser, doprawiamy do smaku. Przy pomocy papieru Saga formujemy tubę, wkładamy puree i formujemy w głębokim talerzu kopiec, który następnie zapiekamy w piekarniku ok. 5 min temp 180 st. Do kremu grzybowego dodajemy pozostałe masło, lekko podgrzewamy i ubijamy mikserem aż powstanie delikatna piana. Następnie wlewamy do talerza z puree. Rukolę  miksujemy z oliwą z oliwek aż powstanie emulsja, którą dekorujemy talerz.

Zdrowe ryby

Ryby jako pokarm służą człowiekowi od ponad 600 tys. lat, a rybołówstwo obok zbieractwa - jeszcze przed łowiectwem i uprawą roli - było u naszych przodków pierwszą formą zdobywania pożywienia. Świadczą o tym liczne ryciny ryb pozostawione przez człowieka w jaskiniach wielu kontynentów. W Europie do najstarszych śladów należą ryby z grot norweskich fiordów, wyryte tam przed ponad 7000 lat.

Przez wiele setek lat ryby utożsamiane były z różnymi bogami i bożkami, przypisując im wielką siłę, a u Inków nadprzyrodzoną moc. Sumerowie oddawali cześć rybom i składali je jako dary bóstwu wód, w Egipcie zaś niektóre ryby uważano wręcz za święte, wymagające mumifikowania. Od dalekich Chin aż po Europę ryby były też symbolem płodności i odnowy życia. Ryby należą także do najstarszych symboli chrześcijaństwa, jako mitycznie czyste jadło, w odróżnieniu od "nieczystego" mięsa zwierząt ciepłokrwistych. Ryba została też symbolem pierwszych chrześcijan, a czterech apostołów - w tym Szymon i Piotr - było zawodowymi rybakami. Nic dziwnego, że św. Piotr został światowym patronem rybaków. Znana jest powszechnie biblijna opowieść o cudownym połowie ryb na jez. Genezaret (obecnie Tiberias)!

Z tego też względu powstanie greckiej nazwy ryb Ichtys przypisywany jest początkowym wyrazom biblijnym:
Iezus (Jezus) - Critos (Chrystus) - Theu (syn) - Hios (boży) - Soter (Zbawiciel).

Do dziś też w wielu krajach przetrwał rytuał odmawiania modlitwy przed połowem ryb (Chiny, Polinezja) czy odłowem stawów karpiowych* (Czechy*, Morawy), licząc na obfitość ryb. U dawnych Słowian ryby były także chodliwym i cenionym obiektem chowu i handlu, jak miód czy futra, a dania rybne w Polsce zajmowały na stołach możniejszych poczesne miejsce. Stare kroniki często wymieniają spożywane dania z łososia, jesiotra, karpia, suma, karasia, węgorza, szczupaka, węgorza czy okonia.

Ryby na stoły polskich możnowładców dostarczane były nie tylko z rzek czy morza, ale z czasem ze sztucznych stawów.

Pierwsze wzmianki o stawach rybnych w Polsce pochodzą dopiero z XII-XIII wieku, choć wiadomo było, że w Japonii i Chinach masowo hodowane były już ponad 5000 lat p.n.e, w myśl starej maksymy chińskiej:

Jeśli dasz komuś rybę - będzie miał jedzenie na jeden dzień,
Jeżeli kogoś nauczysz hodować ryby - będzie miał jedzenie na całe życie!

Także w starożytnym Rzymie do "dobrego tonu towarzyskiego" każdego patrycjusza należało posiadanie kilku sadzawek (piscin), połączonych z reguły z morzem czy zatoką, do których wchodziły ryby.

W późniejszym okresie prymitywnym chowem ryb w przegrodzonych potokach i stawkach-sadzawkach klasztornych zajmowali się mnisi, dostarczając wiernym postne ryby. Wielkie zainteresowanie chowem ryb w średniowieczu pozostawało w ścisłym związku ze wzrostem zapotrzebowania na ryby - jako dania postnego - a dni postnych było wówczas do 50% w roku! Poza długimi postami (Wielki Post) do stałych dni postnych zaliczano także poniedziałki, środy i piątki. Nic dziwnego, że wobec konieczności przestrzegania postów, ryby a zwłaszcza karpie stały się podstawowym daniem wigilijnym większości Słowian z Polakami na czele. W XV - XVI stuleciu upowszechniany został w Polsce racjonalny stawowy chów ryb, przez co nastąpił olbrzymi rozwój gospodarki stawowej, zwłaszcza na Śląsku i zachodniej Małopolsce. Tam też gospodarka rybna osiągnęła - obok czeskiego - najwyższy w Europie poziom i opłacalny rozmiar produkcji.

W stawach obok karpia hodowano także liny, sumy, miętusy, węgorze, karasie i piskorze i inne, bardziej pospolite gatunki leszcze, płocie, okonie, kiełbie, jazgarze, dzięki którym wzrastały drapieżniki ze szczupakiem i sandaczem na czele.

Z tego też okresu prawdopodobnie pochodzi staropolska maksyma zawodowo-życiowa, że:
Kto ma   stawek   i kawał roli - nie brak mu chleba i soli!

W dawnej Polsce rodzinna wieczerza była najważniejszym momentem wigilijnego dnia. W chłopskich i ubogich domach już od XVII wieku stawiano zwykle na stołach 5 -7 postnych potraw, za to w domach magnackich była ona prawdziwą ucztą, składającą się z 12 dań, w tym też liczne dania rybne z karpiami na czele.

Na Śląsku i większości kraju przed Wigilią dość powszechnie spożywany jest postny śledź w marynacie lub oliwie. Koronne danie wigilijne na Śląsku Cieszyńskim (i sąsiednich Morawach) to karp smażony lub panierowany w bułce i jajku, podawany z sałatką jarzynową lub ziemniaczaną oraz kompotem. Tradycyjne zupy to, obok barszczyku z uszkami, pikantna zupa rybna, gotowana z głów i podrobów rybnych (wpływy słowackie i węgierskie). W bogatszych śląskich rodzinach była też ryba w galarecie lub w zalewie owocowej. U górali beskidzkich dawniej po opłatku wigilijnym spożywano polewkę z domowego drobiu, która u biedniejszych zastępowała tradycyjnego i drogiego karpia.

Z kolei w dawnej Warmii i częściowo na Mazurach nie znano kolacji wigilijnej, spożywając kilka prostych dań bez ryb (pomimo obfitości ich w jeziorach). Dopiero po 1945 r., pod wpływem ludności napływowej, zaczęto przejmować zwyczaj wieczerzy wigilijnej z daniami rybnymi i łamania się opłatkiem.

Obecnie, choć panuje regionalne zróżnicowanie upodobań kulinarnych, generalnie kolacja wigilijna w Polsce jest bezmięsna, co stwarza możność spożywania, obok tradycyjnych barszczy, klusek, kapusty z grzybami, kompotów, ciast i win znacznej różnorodności ryb. W Wigilię niepodzielnie prym wiedzie k a r p - król, choć coraz częściej na stołach znaleźć można pstrągi, łososie, szczupaki, a od niedawna nawet jesiotry i sumy, rzadziej ryby morskie (poza śledziami).

Ryby na świecie przyrządzane są na setki tysięcy - sposobów, których nie sposób spisać. Przodują w tym zwłaszcza Chińczycy i Japończycy, pamiętający dobrze o walorach smakowych i dietetycznych ryb, co wychodzi im tylko na zdrowie.

Zmieniając nasze niezdrowe nawyki kulinarne i po zastąpieniu ich rybami, pamiętajmy w święta jednak o starej, życiowej maksymie łacińskiej:
"Maladictus pescis in t e r t i a aqua"
- przeklęta niech będzie ryba w   t r z e c i e j wodzie !

Co oznacza, że: w I wodzie - ryba żyje, w II wodzie - gotuje się, a przeklęta jest III woda - do    z a p i j a n i a!

wtorek, 23 lipca 2013

Święta pod specjalnym nadzorem

Planując święta z niemowlęciem, pamiętajcie nie tylko o uroczystym nastroju, ale także o bezpieczeństwie malucha. Oto, jak to zrobić.
Jeśli dziecko jest jeszcze "stacjonarnym niemowlęciem", które nie potrafi się samodzielnie przemieszczać, możecie spokojnie zasiąść przy świątecznym stole. Jeżeli jednak śmiga już na czworakach, próbuje wstawać przy meblach lub niepewnym krokiem zaczyna przemierzać mieszkanie, musicie przedtem przedsięwziąć pewne środki bezpieczeństwa.

Choinka

Jeśli zdecydowaliście się na dużą choinkę, umieśćcie ją w kącie i przymocujcie do ścian dwoma mocnymi sznurkami (wcześniej wbijcie w ściany dwa solidne haczyki). Dzięki temu maluch nie zrzuci jej na siebie.

Jeżeli choinka jest malutka, postawcie ją na stoliku (byle był stabilny), tak by dziecko nie mogło do niej sięgnąć i przewrócić jej.

Jeśli macie naturalne drzewko, zwracajcie uwagę na spadające igliwie. Regularnie sprzątajcie podłogę wokół choinki. To ważne, bo maluch mógłby zadławić się igłą lub włożyć ją sobie do noska albo do ucha.

Ozdoby

Zrezygnujcie ze szklanych bombek na rzecz plastikowych, przynajmniej na dolnych gałęziach, do których sięga maluch. Nie stłuką się i nie pokaleczą dziecka. Darujcie sobie oplątywanie choinki błyszczącymi łańcuchami. Na małego człowieka działają wyjątkowo prowokująco. Jeżeli umieszczacie na drzewku lampki choinkowe, zadbajcie, by przewody elektryczne były dobrze schowane.

Nie wieszajcie na choince łakoci. Jeśli koniecznie chcecie to zrobić, zróbcie to w sposób bezpieczny dla dziecka i drzewka. Przywiążcie do pierniczka tylko jeden koniec nitki. Drugi, dość długi, owińcie tylko raz wokół gałązki. Gdy maluch pociągnie za piernik, ten ześlizgnie się, nie pociągając za sobą całej choinki.

Prezenty

Pamiętajcie, że zabawki muszą być odpowiednie do wieku. Te przeznaczone dla niemowląt i maluchów poniżej 3 lat nie mogą zawierać małych części, które dziecko mogłoby oderwać i włożyć sobie do buzi, ucha czy nosa.

Pakując prezenty, unikajcie torebek foliowych. W wigilijnym zamieszaniu maluch mógłby włożyć w nie głowę, a to grozi uduszeniem. Papierowe opakowania są bezpieczniejsze i dla środowiska, i dla dzieci.

Po rozpakowaniu prezentów schowajcie wszystkie sznurki. Malucha na pewno by zainteresowały, ale zabawa nimi mogłaby być niebezpieczna.

Pozwólcie dziecku bawić się papierowymi opakowaniami prezentów (gniecenie i darcie papieru jest dla niego fascynujące), ale nie spuszczajcie go przy tym z oka. Na pewno zechce spróbować, jak smakuje ta szeleszcząca zabawka.

Jedzenie

Większość tradycyjnych świątecznych potraw jest ciężkostrawna i niezbyt zdrowa. Dlatego lepiej nie proponować ich ani niemowlęciu, ani małemu dziecku.

Jeżeli maluch poza mlekiem (mamy lub modyfikowanym) jada już co nieco i rwie się do nowości, możecie go poczęstować gotowanym ziemniakiem rozgniecionym na purée lub łyżką postnego barszczu. Ale ani zupy grzybowej, ani kutii nie podawajcie dziecku, nawet do spróbowania. Jeśli bardzo chcecie, by mały smakosz skosztował odrobinę ryby, zamiast smażonego karpia zróbcie pieczoną i starannie obraną z ości delikatną morską rybę, np dorsza.

Przestrzegajcie zasady, by podawać tylko jedną nowość naraz.

Poza tym lepiej postawcie na niemowlęcą klasykę. I na świątecznej zastawie podajcie dziecku to, co je na co dzień i lubi: wypróbowaną kaszkę, przecier warzywny lub owocowy, gotowy obiad dla niemowląt w słoiczku.

Stół

Nie kładźcie na stół dużego obrusa. raczkujący malec mógłby pociągnąć go i ściągnąć na siebie całą zastawę. Bezpieczniejsze będą małe serwetki pod talerze.

Jeśli maluch próbuje już wstawać, nałóżcie na rogi stołu plastikowe nakładki. Zderzenie z nimi nie będzie dla dziecka tak bolesne.

Nie stawiajcie gorących dań na brzegu stołu. Dopóki nie zasiądziecie do wieczerzy, bezpieczniejsze będą na środku, poza zasięgiem małych rączek.

Jeżeli maluch ma zasiąść z wami przy stole, zrezygnujcie z palących się świec w stroiku. Malec mógłby je niechcący (lub przeciwnie) pchnąć i poparzyć się.

Wizyta u rodziny

Jeśli wybieracie się z wizytą do rodziny, to nadaje się do tego niemowlę, które ma już za sobą pierwsze spacery. Upewnijcie się, czy wśród gości nie ma osób chorych zakaźnie. Chrońcie dziecko przed przesadnym entuzjazmem i czułością rodziny i nie pozwalajcie każdemu brać na ręce ani całować malucha. Najlepiej, by ten przywilej był zarezerwowany tylko dla dziadków (jeśli są zdrowi).

wtorek, 16 lipca 2013

Bożonarodzeniowy dar

Czerwona tarcza słońca coraz szybciej chyliła się ku zachodowi. Ostatnie długie promienie przetykały łagodnie czuby najwyższych sosen, wzniecając kręgi iskier w napotkanych pojedynczych płatkach śniegu. Dobiegał końca kolejny, mroźny grudniowy dzień.

Na skraju niewielkiej świerkowej polany tkwił nieruchomo samotny człowiek. Zamyślonym wzrokiem błądził po obsypanych świeżym śnieżnym pierzem drzewach, jak gdyby czegoś jeszcze poszukiwał. Tuż za nim, na starych drewnianych saneczkach, leżała ścięta przeszło godzinę temu mała choinka na święta. Nic nie mąciło przedwieczornej ciszy, nawet urwis-wiatr z rzadka tylko potrącał tę czy inną gałązkę.

- Najwyższy czas wracać już do domu – pomyślał samotny człowiek.

Było już naprawdę późno. Zdecydował się nie wracać tą samą drogą co zawsze, tylko wybrał mniej wygodny skrót przez sosnowy zagajnik. Dokuczało mu zmęczenie i niewiele go obchodziły pierwsze płatki śniegu, które niebawem poczęły wirować w powietrzu. Odetchnął za to z ulgą, kiedy doleciało go znajome naszczekiwanie psów, a później zamajaczyły tuż przed nim – niczym wielkie śnieżne grzyby – wtulone w grudniową noc domki rodzinnej wioski. W każdym z nich paliło się światło, rozlegały się krzyki zachwyconych dzieci, raz nawet poczuł zapach przyrządzonej świątecznej ryby. Tylko ostatni domek mocno odróżniał się od pozostałych: nienaturalnie cichy, mroczny, jakiś nieswój – nawet dróżkę prowadzącą do drzwi zdążył przysypać świeży śnieg.

Był to jego dom. Dom-przyjaciel, ale również niemy świadek bolesnych wydarzeń.

Dwa lata wcześniej przetoczyła się przez wioskę epidemia szkarlatyny. Bezlitosna choroba, drwiąc z wysiłków lekarzy, wyciągała drapieżne ręce po coraz to nowe ofiary. Zanim została pokonana, wielu ludziom nadszarpnęła zdrowie. W domu leśniczego poczyniła największe spustoszenie: najpierw straciła życie córka, a w parę dni później również młoda żona leśniczego. Usłużny i miły do tej pory człowiek zmienił się w samotnika o ponurym spojrzeniu. Ludzie zaczęli się go bać. Prawie nikt go nie odwiedzał, zresztą on sam wolał całe dnie przesiadywać w lesie, gdzie spędził też pierwsze święta po stracie rodziny.

Upływający czas łagodził stopniowo ból tęsknoty za najbliższymi. Młody leśniczy stał się spokojniejszy i przestał stronić od ludzi. Nadal jednak częstym gościem na jego twarzy był bezbrzeżny smutek, zwłaszcza kiedy widział inne rodziny, szczęśliwe, rozbrzmiewające hałasem dziecięcych zabaw. On był sam i to najbardziej go gryzło.

Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi:

Wstańcie, pasterze – doleciał go w pewnej chwili donośny śpiew kolędy z
domu sąsiada-piekarza.

- Tak, to prawda – pomyślał leśniczy.

- Ja też mam powstać i nie dać się zwyciężyć rozpaczy, chociaż straciłem najbliższe mi istoty. Może i dla mnie zajaśnieje dziś szczęśliwa gwiazda?

Pracy w domu czekało go mnóstwo. Najpierw narąbał drew i rozpalił w piecu, gdyż w całym mieszkaniu było bardzo chłodno. Potem wziął się za sprzątanie. Wytrzepał stary chodnik, pozamiatał, poodkurzał. Przy ubieraniu choinki poczuł się nagle dziwnie radosny – po raz pierwszy w ciągu tych ostatnich ponurych lat. Przyrządzając kolację w małej kuchence, z wdzięcznością wspominał żonę, która, wykazując dużo cierpliwości, nauczyła go gotowania kilku potraw. Myślał też o niespełna siedmioletniej córeczce, często śpiewającej mu wesołe piosenki. Którąś z tych piosenek zapamiętał dosyć dobrze i nawet polubił. Nakrywając teraz do stołu, mruczał dziecięcą kolędę, z rzadka tylko fałszując.

Tuż przed posiłkiem wyszedł na chwilę z domu. Lubił takie krótkie, wieczorne spacery. Pod nogami chrzęścił świeży dywan ze śniegu, wiatr ustał zupełnie i tylko niebo nad głową iskrzyło się coraz to nowymi gwiazdami. Wieczorną ciszę przerywały jedynie radosne okrzyki dzieci sąsiadów. Trójka chłopców wybiegła na dwór, by ulepić przed domem bałwana ze świeżego śniegu. Po skończeniu zabawy zmęczeni ale i szczęśliwi chłopcy pobiegli do domu cieszyć się z otrzymanych świątecznych prezentów.

Wróciwszy do mieszkania, leśniczy bardziej wyczuł niż spostrzegł jakąś zmianę. Podejrzliwie obejrzał wszystkie kąty. Wszędzie panował porządek, tylko że ktoś niespostrzeżenie odwiedził jego mieszkanie i potrącił choinkę. Dolna gałąź drzewka kołysała się jeszcze, przyozdobiona wielkim sercem z piernika.

- Kto go tu powiesił? – zdziwił się leśniczy, podchodząc bliżej. Delikatnie wziął piernik do ręki. Oby twoje serce było wielkie – błysnął lukrowy napis na boku czekoladowego serduszka. Ze wzruszenia mężczyzna wypuścił piernik z dłoni.

- To na pewno dzieci piekarza go przyniosły – domyślił się wreszcie.

- Kochane dzieciaki, pamiętały o mnie!

Zasiadł do kolacji. Dopiero w tym momencie poczuł, jak bardzo był zmęczony i głodny. Barszcz z grzybami, chociaż może nie najlepiej przyrządzony, smakował mu jak rzadko kiedy. Równie szybko zniknęła z talerza ryba w galarecie. Kiedy rozpoczął deser, usłyszał pukanie do drzwi. Właściwie nie było to pukanie, tylko jedno dość silne uderzenie w drzwi.

- Co się tam dzieje? Czyżby wiatr na nowo rozpoczął swe nocne harce? – pomyślał. – Nie, tym razem to nie może być wiatr.

Dłuższą chwilę nasłuchiwał, ale hałas nie powtórzył się więcej. Nie mogąc dłużej powstrzymywać ciekawości, szarpnął za klamkę i gwałtownie otworzył drzwi. Zamiast wybuchnąć złością, ze zdziwienia aż otworzył usta.

Na progu siedziała drobna, wynędzniała postać. Podarte, przyprószone śniegiem stare ubranie nie stanowiło wystarczającego zabezpieczenia przed kłującym zimnem, czego najlepszym dowodem był głośny kaszel dziecka.

Leśniczy nie tracił czasu. Zabrał niespodziewanego przybysza do środka, ściągnął zeń podarte ubranie, polecił ogrzać się przy piecu. Dziewięcioletnia może, wystraszona dziewczynka z przyjemnością przytuliła się do ciepłego kaflowego pieca. Po dwóch kubkach gorącej herbaty zaczęła trochę nabierać rumieńców, nadal jednak kaszlała. Chciwie pochłonęła podaną jej resztę barszczu. Kiedy postawił przed nią dopiero co odgrzane drugie danie, spojrzała na niego z wdzięcznością, choć nieśmiało, i zabrała się do jedzenia.

Leśniczy czuł się tak onieśmielony, że nie bardzo wiedział, jak zacząć
rozmowę. W pewnym momencie jego wzrok padł na czekoladowe serduszko, wiszące teraz spokojnie na gałęzi choinki. Podszedł do drzewka, zerwał piernik i przyniósł go dziecku. W oczach dziewczynki błysnęła prawdziwa radość. Wbiła zęby w piernik i delektowała się każdym jego kęsem.

- Dziękuję – wykrztusiła między jednym a drugim kęsem. – Kiedy jeszcze
miałam mamę, marzyłam o takich piernikach. Ale mama była biedna…

Nie zamierzał pytać o nic więcej. Najprawdopodobniej matka dziewczynki wędrowała od wioski do wioski i najmowała się do każdej domowej pracy – prania, sprzątania… Co się właściwie stało z tą biedną kobietą i w jaki sposób jej córka trafiła do domku leśniczego? Odpowiedź na to pytanie leśniczy uznał za sprawę mało ważną. Być może dziewczynka sama kiedyś o tym opowie, jak nabierze więcej sił i ochoty.

- Czy upieczesz mi jeszcze takie serduszko? – zapytało dziecko już śmielszym głosem.

- Jeśli zostaniesz, upiekę ci całe mnóstwo czekoladowych serduszek – obiecał.

Jakiś czas siedzieli jeszcze przy piecu. Później, kiedy dziewczynka zaczęła
się robić senna, przeniósł ją na łóżko w sypialni, dokładnie okrył grubą kołdrą
i sam też położył się spać. Kaszel minął i dziecko zapadło w zdrowy, głęboki sen.

Przed zaśnięciem leśniczy jeszcze chwilę się modlił. Wspominał zmarłą żonę i córeczkę, dwa ponuro przeżyte lata i to, że dane mu było w dniu dzisiejszym wyzwolić się z ciemnej nocy duchowego załamania. Wspominał i dziękował, a jego anioł stróż z radością przedkładał tę modlitwę u tronu Najwyższego.

- Boże, najbardziej Ci dziękuję, że znowu zesłałeś mi kogoś, kogo mogę kochać – wyszeptał na zakończenie leśniczy, po czym mocniej przytulił dziecko do siebie, jakby w obawie, że ten świeżo zdobyty skarb odpłynie w nieznaną dal wraz z pierwszym oddechem nowego, bożonarodzeniowego poranka.

o. FRANCISZEK CZARNOWSKI

Wigilijna zupa owocowa

Składniki

  •     śliwki suszone150 gram
  •     mąka 1 łyżka
  •     śmietana 30% 3/4 szklanki
  •     cukier 125 gram
  •     goździki 4 sztuki
  •     cynamon szczypta



Przygotowanie
Najpierw ugotować śliwki około 15-20 minut dodając cukier i mieszając. Po chwili dodać cynamon i goździki. Po zagotowaniu, sprawdzić czy śliwki są miękkie. Dodać śmietanę i mąkę.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Kruche koperty z pieczarkami

Składniki

  •     30 dag mąki
  •     20 dag margaryny
  •     25 dag kiszonej kapusty
  •     30 dag pieczarek
  •     marchewka
  •     mały por
  •     2 żółtek
  •     2 łyżki śmietany
  •     sól,słodka papryka
  •     3 łyżki oleju

Przygotowanie
Mąkę wsypać na stolnicę dodać schłodzoną margarynę,posiekać
nożem, dodać żółtko,szczyptę soli i śmietanę, składniki
pokruszyć, zagnieść kruche ciasto, schłodzić
Kapustę opłukać,odcisnąć,posiekać.Por umyć pokroić na prążki
i zeszklić na oleju. Pieczarki oczyścić, opłukać pokroić na
plasterki, przesmażyć na oleju. Marchew zetrzeć na tarce na dużych
oczkach.Dodać kapustę, poddusić,przyprawić do smaku przyprawami,schłodzić.Kruche ciasto rozwałkować na placek o grubości 0,5cm. za pomocą małego talerzyka wykroić nożem krążki, na środek każdego kłaść po 1,5 łyżki farszu. Brzegi ciasta połączyć ze sobą, ułożyć na blasze,posmarować żółtkiem rozkłóconym z łyżką wody.
Piec ok. 25 minut w 190 stopni.

czwartek, 11 lipca 2013

Domowa Choinka





  • podstawa stożka, można kupić w sklepie, można zrobić z tektury, lub kartonu
  • klej
  • pistolet do klejenia na gorąco
  • materiał z którego chcemy choinkę: piórka, wężyk z materiału, materiał błyszczący, cekiny, guziki, wstążki, szyszki
  • nożyczki

Robimy z tektury stożek, trzeba go skleić, żeby miał ostry kąt. Na szycie naszego stożka robimy mały otwór, przez który możemy przełożyć wstążkę (pamiętajmy o supełku), żeby można było ją powiesić. Jeśli chcemy choinkę stojącą - nie ma takiej potrzeby.
Wyklejamy naszą choinkę dowolnym materiałem i gotowe.

Modlitwa #1

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen!
W tej uroczystej chwili wychwalajmy Boga, naszego Ojca, za świętą noc, którą teraz wspominamy, a w której Jego Syn Jezus Chrystus narodził się z Maryi Dziewicy. Przeżyjmy tamto wydarzenie opisane w Ewangelii - Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza (Łk 2; 1- 14)



(Łk 2,1-14)
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc  wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.



Chrystusa, który przyszedł na świat, aby nas zbawić prośmy słowami:
Obdarz nas miłością i pokojem !
- Panie Jezu udziel naszej rodzinie daru miłości zgody i pokoju:
Obdarz nas miłością i pokojem!
- Panie Jezu obdarz szczęściem i radością także naszych sąsiadów, przyjaciół i znajomych:
Obdarz nas miłością i pokojem!
- Panie Jezu, wszystkich opuszczonych samotnych, chorych i nieszczęśliwych pociesz i umocnij Dobrą Nowiną Zbawienia:
Obdarz nas miłością i pokojem !
- Panie Jezu, naszych zmarłych krewnych, bliskich i znajomych obdarz szczęściem i wiecznym zbawieniem:
Obdarz nas miłością i pokojem !

38modlitwa rodziny.jpgZjednoczeni w miłości, odmówmy wspólnie modlitwę, której nauczył nas Jezus Chrystus:
Ojcze nasz ....

Polećmy Bogu przez pośrednictwo Matki Jezusa Chrystusa - naszą rodzinę, naszych przyjaciół, sąsiadów, gości, samotnych i chorych:
Zdrowaś Maryjo ........

Panie Boże,Ty sprawiłeś, że ta święta noc zajaśniała blaskiem prawdziwej światłości Twojego Syna: spraw, abyśmy jaśnieli blaskiem Twojej światłości w naszym codziennym postępowaniu.
Pobłogosław nas i te opłatki, którymi będziemy się dzielić zwyczajem naszych ojców. Naucz nas dzielić się chlebem, miłością i życzliwością z każdym człowiekiem. Obdarz nas wszystkich Twoim pokojem, abyśmy wspólnie sławili Twoją ojcowską dobroć. Przez Chrystusa Pana naszego.
AMEN!


(u mnie w domu przed wieczerzą, klęcząc koło stołu - majmłodsze dziecko czyta fragment z pisma świętego o Narodzeniu Jezusa, potem tata prowadzi tradycyjny "paciorek"- potem opłatek i zasiadamy do jedzenia)

wtorek, 9 lipca 2013

Boże Narodzenie w Czechach


Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak Boże Narodzenie obchodzą Czesi? Ten czas nie przypomina czeskiego filmu, ale jest przepełniony radością.


Jak wiadomo Boże Narodzenie poprzedza Adwent. Ten radosny czas oczekiwania jest dla Czechów niezwykle ważny. Spędzają go na przygotowanie się do Świąt Bożego Narodzenia. W Czechach dużą popularnością cieszą się jarmarki adwentowe. Są one organizowane między innymi w czeskich zamkach np. w zamku Křivoklát i na zamku Loket w pobliżu Karlovych Warów. Program jarmarków jest bardzo atrakcyjny. Na niektórych można zobaczyć np. pokazy dawnych rzemiosł.

W Pradze świąteczną atmosferę można poczuć już 29 listopada, ponieważ tego dnia rozbłyska w tym mieście piękna choinka. Czesi przywiązują dużą wagę do świątecznych dekoracji.

Do szopki hej pasterze...

W Czechach bardzo popularne są szopki betlejemskie. Ta tradycja sięga aż XVI wieku. Największa na świecie ruchoma szopka ludowa Krýzovy jesličky znajduje się w czeskim mieście Jindřichův Hradec.
Szopka składa się z prawie 1400 figurek i była tworzona przez ponad 60 lat!
Natomiast w Muzeum Mostu Karola w Pradze możemy podziwiać największą słomianą szopkę na świecie. Oprócz niej możemy tam podziwiać inne czeskie szopki; zarówno te pochodzące z początków XX wieku, jak i z ostatnich lat. Ciekawym miejscem jest z pewnością Muzeum Szopek w Karlštejnie, gdzie w grudniu oprócz stałej ekspozycji możemy podziwiać szopkę stworzoną z kukiełek oraz wystawę szopek z piernika.

Czeska wigilia
Symbolem Bożego Narodzenia w Czachach jest karp wigilijny. Zgodnie z czeską tradycją nie musi on trafić na stół, lecz po świętach może zostać wypuszczony na wolność! Tradycyjna czeska wieczerza wigilijna składa się między innymi z: zupy grzybowej lub rybnej, smażonego karpia z ziemniakami, chałki wigilijnej z bakaliami oraz waniliowych rogalików. Na stół pod obrus nie kładzie się sianka, lecz pieniądze. Po to aby nie zabrakło ich w nadchodzącym roku. Po uroczystej kolacji wigilijnej przychodzi czas na prezenty, które według czeskiej tradycji przynosi Mały Jezus (Ježíšek). W wieczór wigilijny popularne są również wróżby np. lanie wosku.

niedziela, 7 lipca 2013

ABC kupowania żywej choinki

Żeby choinka przetrwała okres świąteczny powinna stać z dala od kaloryferów, kominków, otworów wentylacyjnych, a także wszystkich urządzeń wytwarzających ciepło.

By choinka długo zachowała zdrowe i świeże igły, możemy popryskać ją specjalnym sprayem, który wzmocni kondycję drzewka.

Jeśli zdecydujemy się na ciętą choinkę montowaną w stojaku, pamiętajmy, że należy ją codziennie podlewać.

Podlewając choinkę pamiętajmy o tym, by jej pień był stale zanurzony w wodzie.

Wybierając stojak do montażu choinki, wybierzmy ten, który umożliwia nalanie wody.

Przed zamontowaniem choinki w stojaku, przytnij jej korzeń o ok. 2-3 cm. Taki zabieg spowoduje, że drzewko postoi dłużej.

Po zakupie choinki, przytnij jej pień o ok. 2,5 cm i wstaw drzewko do wiadra z wodą. Drzewko w wiadrze postaw w chłodnym miejscu, przedsionku lub korytarzu.

Kupując świeże drzewko wybierz to, które wygląda najzdrowiej. Żeby choinka długo postała, najlepiej kupić ją tuż przed Wigilią.

Jajka z tostami


Składniki

  • chleb tostowy
  • 8 jajek
  • masło
  • 200ml octu białego
  • 2 łyżki octu winnego
  • oliwa
  • roszponka
  • 1 trufla
  • szynka w plastrach
  • sól, pieprz biały

** kliknij w link, zamów online
Kup trufle - są afrodyzjakiem :)


Przygotowanie
Kromki chleba okroić ze skórki.  10 dag miękiszu wysuszyć do lekkiego zarumienia w piekarniku nagrzanym do temperatury 90 stopni, po czym ostudzić i zetrzeć. 4 pozostałe kromki zrumienić w piekarniku, lub tosterze i odłożyć. W rondlu zagotować wodę z octem. Gdy zacznie wrzeć, włożyć jajka i od momentu ponownego zagotowania gotować około 4minuty. Ugotowane jajka włożyć natychmiast do zimnej wody, a następnie wyjąć i delikatnie obrać, aby nie uszkodzić białek. Truflę posiekać, wymieszać z łyżeczką masła, doprawić solą oraz pieprzem. Roszponkę umyć, osuszyć. Pozostałe masło stopić na patelni, wyłożyć jajka i smażyć ok 1 minuty, obracając szpatułką, aż całe pokryją się tłuszczem. Posypać bułką tartą i nie przerywając mieszania, smażyć jeszcze około 1minuty 30 sekund :) aby dokładnie obtoczyć je w bułce. Odłożone tosty pokroić i posmarować masłem truflowym. Talerze wyłożyć roszponką i na środku umieścić po 2 jajka. Ocet wymieszać z oliwą i wąskim strumieniem polać obok roszponki. Jaja oprószyć solą i pieprzem. Chleb podać na talerz, można na niego położyć dobrej szynki, czy też boczku. Na wierzch dajemy jajka.
WAŻNE by przed gotowaniem każde jajko wstrząsnąć, by żółtko znalazło się dokładnie w samym środku!

Pakowanie prezentów

Pakowanie prezentów, sprawa nie łatwa, jeśli ktoś nie decyduje się na banalne torebki :)
Oto parę inspiracji, nie tylko na święta :)






Pomysł na zapakowanie wina, lub innego alkoholu, jeśli tylko mamy niepotrzebną koszulę... Koszulę można też za grosze kupić w lumpeksie. Bardzo oryginalny pomysł.


                                                      Efektowne pudełeczko na drobny upominek.

                                                 

  Rożki na łakocie, czy też biżuterię.



















                                                      Stary pulower też można wykorzystać.

                                                        Gazeta:) też fajna koncepcja.:)

                                                         Uroczy reniferek.





Obrzędy i zwyczaje na Podlasiu

Przed Pasterką, rys. A. Kędzierski,Tygodnik Ilustrowany 1882





 Okres bożonarodzeniowy obfituje w szczególne bogactwo obrzędów i zwyczajów. Na Podlasiu jest on szczególnie interesujący ze względu na przenikanie się kultur katolicyzmu i prawosławia. U katolików Boże Narodzenie poprzedza czterotygodniowy okres zwany Adwentem. Adwent – termin wywodzący się od łacińskiego słowa adventus, co oznacza oczekiwanie (na przyjście Jezusa), polegający na modlitwie i umartwieniu, wyrażający się dodatkowymi postami (we środy i soboty), niegdyś surowo przestrzeganymi oraz rezygnacją z rozrywek, milkły w tym czasie wesołe śpiewy i muzyka, ustają zabawy, nie urządza się chrzcin ani wesel.

Pięknym zwyczajem, niegdyś uroczyście kultywowanym, był udział w odprawianiu przed świtem nabożeństw na cześć Bogurodzicy zwanych roratami. W ciemny i mroźny poranek tłumnie spieszono do kościoła.

Na Podlasiu w okresie adwentu od końca XVIII wieku do dziś gra się na długich, drewnianych trąbach pasterskich czyli ligawkach. Zwyczaj ten nazywa się otrębywaniem adwentu. Ligawka symbolizuje trąbę archanielską. Jej smutny, niski, chrapliwy dźwięk słyszalny jest do siedmiu kilometrów. Ma on przypominać o okresie zadumy w oczekiwaniu na przyjście Zbawiciela. Grano w kościele na roratach lecz najwcześniej o zmierzchu (rano i wieczorem) przed rodzinnym domem zwykle uwieszając ligawkę nad studnią, dzięki czemu donośniej roznosiły się jej rzewne tony. Zwyczaj ten zachował się do dziś dzięki inicjatywie Muzeum Rolnictwa, które od 1974 do 1979 roku organizowało lokalne konkursy Gry na Instrumentach Pasterskich. Obecnie jest to przeprowadzana w pierwszą sobotę i niedzielę grudnia dwudniowa impreza o zasięgu europejskim z ponad 150 wykonawcami. Dzięki tej imprezie na Podlasiu (powiaty: Wysokie Mazowieckie, Bielsk Podlaski, Siemiatycze, Sokołów Podlaski, Wyszków i Ostrów Mazowiecka) gra na ligawce ponad 120 osób w tym około 80 dzieci w wieku do lat 16.
Okres przedświąteczny, to pora roznoszenia opłatków. Ceremonia dzielenia się opłatkiem, rozpoczynająca wieczerzę wigilijną, należy do najpiękniejszych zwyczajów bożonarodzeniowych, które wiążą się tylko i wyłącznie z polską tradycją, chociaż jego korzeni należałoby szukać w tradycji starochrześcijańskiej. Wówczas to istniał rytuał polegający na rozdawaniu i dzieleniu się na znak braterstwa i wspólnoty specjalnym rodzajem chlebów zwanych eulogiami. W średniowieczu przyjęły one formę podobną do dzisiejszych opłatków, oraz jedynie w Polsce zostały one włączone do religijno–świeckiej tradycji, do religijnej wieczerzy. Dawniej ich wyrobem zajmowali się organiści i kościelni. Do ich wypieku służyły specjalnego rodzaju szczypce zwane żelazkami. Rytowane tabliczki do nich są dziełem mistrzów grawerskich. Obecnie pieką opłatki rzemieślnicy a roznoszą po domach organiści. Paczuszki opłatków (dla mieszkańców wsi z dołączonym kolorowym opłatkiem przeznaczonym dla zwierząt), obwiązane są specjalną opaską, a z wierzchu posiadają naklejoną dekoracyjną gwiazdkę, na pamiątkę gwiazdki betlejemskiej.

Świętom Bożego Narodzenia towarzyszy wielkie sprzątanie i dekorowanie mieszkań. Najważniejszym atrybutem świątecznego wystroju były wiecznie zielone iglaste gałązki zakładane za obrazy. Na przełomie XVIII i XIX wieku przywędrowała do Polski z Niemiec tradycja ustawiania w domach zielonych drzewek – choinek. Poprzez miasto i dwór, po II wojnie światowej, trafiła ona na podlaską wieś. Dawniej zamiast choinki na Podlasiu, zarówno w mieszkaniach katolików jak i prawosławnych, ustawiano snop nieomłóconego żyta. Stawiano go w świętym kącie pod obrazami, lub u prawosławnych pod ikonami. Prawosławni zwali go kolada lub did. Już jesienią gospodarz młócąc zborze cepem wybierał najbardziej dorodne źdźbła żyta na snop. Wiązał go w kilku miejscach na różnych wysokościach, równo układając kłosy. W wigilijny wieczór snopek wnoszony był do izby, kiedy zabłysła pierwsza gwiazdka. Snop stał w izbie u katolików do święta Trzech Króli, a u prawosławnych – do święta Jordanu. Katolicy słomą ze snopa symbolicznie okrywali drzewka aby nie zmarzły. Prawosławni ścinali kłosy, robili z nich kropidła i poświęconą świętą Jordanu wodą kropiono chałupy i obejścia. Po tej ceremonii kłosy wkładano do płóciennej torby i wyciskano ziarna, które następnie wrzucano do sąsieka ze zbożem.


Choinki, gdy weszły do domów wiejskich na Podlasiu po II wojnie światowej, były ubierane w dniu imienin Adama i Ewy, stąd też nie mogło na nich zabraknąć jabłek (dawniej hodowano na tę okazję ozdobny gatunek zwany rajskim jabłuszkiem czy łańcucha – symbolizującego węża – kusiciela). Choinkę strojono też orzechami, cukierkami oraz papierowymi cackami, wykonywanymi przez starszych domowników.

Cały dzień wigilijny wypełniały wróżby, obowiązywały różnego typu zakazy i nakazy. Przede wszystkim należało wcześnie wstać żeby nie mieć z tym kłopotu przez cały rok. Dla zachowania zdrowia należało się umyć w rzece lub strumieniu. Czynność ta spełniona w szafliku z wrzuconą monetą, miała spowodować żeby się pieniądze człowieka trzymały. Aby nie wymieść z domu szczęścia starano się niczego sąsiadowi nie pożyczać, wręcz należało ukraść co miało zapewnić szczęście. Od dzieci wymagano posłuszeństwa, przestrzegając przed karą, która przez cały rok byłaby im wymierzona. Z faktu, kto pierwszy (kobieta czy mężczyzna) odwiedzi dom w wigilijny poranek, wróżono czy krowa urodzi byczka czy jałówkę. Wiele wróżb dotyczy pogody. I tak jasny dzień a według innych wyiskrzone niebo prognozowało, że kury będą się dobrze niosły, niebo pochmurne zwiastowało obfitość mleka, natomiast szron – urodzaj.

sobota, 6 lipca 2013

Gęś po węgiersku


Składniki:
  • · 1 gęsia pierś bez skóry (50 dag)
  • · 1 cebula
  • · 5 pomidorów
  • · 2 czerwone papryki
  • · 1 ząbek czosnku
  • · 1,5 łyżki masła
  • · 1 łyżka mąki pszennej
  • · sól

Sposób wykonania :
Czosnek obrać i zgnieść w prasce.
Papryki oczyścić z gniazd nasiennych, umyć i pokroić w paski.
Pomidory sparzyć, obrać, pokroić na cząstki i oczyścić z nasion.
Mięso umyć i pokroić w kostkę.
Cebule obrać, drobno posiekać, zeszklić na 1 łyżce masła, dodać mięso, posolić i mieszając, obsmażyć.
Wlać 1/2 szklanki wody, włożyć czosnek i dusić mięso około 45 minut, prawie do miękkości.
Dodać paprykę oraz pomidory i dusić razem 15 - 20 minut.
Z pozostałego masła oraz mąki ugnieść kulkę, włożyć do sosu i zagotować.
Podajemy z pieczonymi ziemniakami lub ziemniaczanym puree oraz z czerwonym winem – najlepsza będzie węgierska Kadarka.

Szczupak duszony z pieczarkami i oliwkami

Składniki

  •     1 kg filetów ze szczupaka (okonia, sandacza)
  •     10 grzybów
  •     2 cebule
  •     skórka otarta z 1 cytryny
  •     2 łyżki oleju
  •     1 szklanka białego wina
  •     1 łyżeczka mąki pszennej
  •     2 żółtka
  •     dużo natki pietruszki
  •     sól, pieprz
  •     oliwki bez pestek, kapary

Przygotowanie

Oczyszczone grzyby, obraną cebulę pokroić w plastry. Na patelni rozgrzać olej, dodać grzyby i cebulę, usmażyć nie rumieniąc. Do miękkiej cebuli z grzybami dodać porcje ryby i ostrożnie mieszając dusić razem. Po kilku minutach dodać wino, drobno posiekaną pietruszkę, otartą z cytryny skórkę. W międzyczasie z masła i mąki przyrządzić biała zasmażkę, schłodzić. Gdy składniki potrawy będę miękkie, dodać zasmażkę i gotować razem jeszcze kilka minut. Przed podaniem udekorować zieleniną, oliwkami i kaparami.

Kimkolwiek jesteś - kocham cię

Po cichej uliczce wielkiego miasta szedł sobie
drobny staruszek, powłócząc nogami w jesienne
popołudnie. Zeschłe liście przypominały mu
każde przeszłe lato. Przed sobą miał długą,
samotną noc w oczekiwaniu na kolejny czerwiec.
Aż nagle w stercie liści w pobliżu sierocińca,
mała kartka papieru zwabiła jego wzrok.
Zatrzymał się więc i podniósł ją trzęsącymi
się dłońmi. Czytając dziecinne literki, starzec
wybuchnął płaczem, bo słowa paliły jego
wnętrze niczym piętno.

„Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł niech
wie, że go kocham. Kimkolwiek jest ten,
kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję.
Nie mam nawet z kim zamienić słowa,
więc ten, kto to znajdzie, niech
wie, że go kocham!”

Oczy staruszka spoczęły na budynku sierocińca i
dostrzegły małą dziewczynkę z nosem smętnie
przyklejonym do szyby. I wiedział już, że wreszcie
znalazł przyjaciółkę. Więc pomachał do niej i posłał
jej jasny uśmiech. Oboje wiedzieli też, że spędzą
zimę razem, naśmiewając się z deszczu. Naprawdę
spędzili zimę, śmiejąc się z niepogody. Rozmawiając
przez płot i obsypując się drobnymi podarkami,
które dla siebie zrobili. Staruszek rzeźbił dla niej
przepiękne zabawki, dziewczynka zaś rysowała
mu obrazki, na których piękne panie spacerowały
w słońcu i zieleni drzew, i oboje dużo się śmiali.
Lecz dnia pierwszego czerwca dziewczynka
podbiegła do płotu, by pokazać starcowi swój
nowy rysunek, a jego tam nie było. Przeczuwała
jakoś, że on już nie wróci, podbiegła więc
do pokoju, wzięła kredki i papier i napisała…

„Kimkolwiek jest ten, kto to znalazł niech
wie, że go kocham. Kimkolwiek jest ten,
kto to znalazł, niech wie, że go potrzebuję.
Nie mam nawet z kim zamienić słowa,
więc ten, kto to znajdzie, niech
wie, że go kocham!”

piątek, 5 lipca 2013

Żywa choinka z domu do ogrodu


Bardzo często myślimy, że uda nam się jednocześnie kupić bożonarodzeniowe drzewko i nową roślinę do ogrodu. Oczywiście, niektóre z nabytych przez nas choinek możemy wykorzystać ponownie i posadzić je w gruncie.


Podczas kupowania choinki powinniśmy zwrócić uwagę na kilka elementów. Przede wszystkim obejrzyjmy dokładnie igły. Jeśli igły są  suche, przebarwione lub zaatakowane przez choroby to znak, że drzewko nie będzie nadawało się do posadzenia przed domem. Ważny jest także stan bryły korzeniowej – zwróćmy uwagę na stan korzeni. Pamiętajmy, że najlepiej kupić drzewko, które od początku było hodowane w pojemniku. Te, które włożono do pojemników tylko na czas sprzedaży, nie będą odpowiednie do przesadzenia do gruntu – są bardzo nietrwałe i najprawdopodobniej nie doczekają nawet momentu, w którym moglibyśmy je posadzić.


Jeśli chodzi o gatunki drzewek bożonarodzeniowych najpopularniejsze są oczywiście świerki i jodły. Te rośliny bez problemu przesadzimy później do ogródka. Sosny karłowe, cyprysiki lub jałowce także będziemy mogli posadzić przed domem. Gorzej jednak będzie w przypadku cyprysów, gdyż te rośliny są zdecydowanie zbyt wrażliwe na przymrozki – nie przetrwają zimy w gruncie.


Z reguły większość roślin iglastych zimą przechodzi w stan spoczynku. Gdy wniesiemy je do ciepłego pomieszczenia w domu, stan ten zostanie zaburzony. Jeśli chcemy utrzymać nowo kupione drzewko bożonarodzeniowe w stanie spoczynku, nie powinniśmy trzymać go w mieszkaniu dłużej niż 7 dni.


Gdy kupiona przez nas choinka na pewno wcześniej nie była trzymana w ciepłym pomieszczeniu, możemy ją pozostawić na zewnątrz, a wnieść do domu tylko na czas świąt. Pamiętajmy jednak aby drzewko zaaklimatyzować stopniowo – najpierw przenieść je do chłodniejszego pomieszczenia, a dopiero później do mieszkania.


Jeśli nasza choinka spędziła tylko kilka dni w ciepłym pomieszczeniu, po świętach możemy ją przenieść np. na balkon. Nie zapomnijmy o okryciu pojemnika z drzewkiem – słomiane maty czy tektura powinny wystarczyć. Dodatkowo osłońmy je przed słońcem np. agro włókniną,  a na pewno przetrwa do wysadzenia.



środa, 3 lipca 2013

Wigilijne wróżby i przesądy



Wieczór wigilijny obfituje w rozmaite wróżby. Są one związane z pogodą, długością życia, zdrowiem, szczęściem, zamążpójściem lub staropanieństwem. Wszystkie czynności wykonywane w ciągu dnia mają symboliczne znaczenie. Poniżej przedstawiam najbardziej popularne wróżby wigilijne w Polsce.



Szczęście
Jeśli chcesz wiedzieć czy w nowym roku się zakochasz, zjedz w Wigilię jabłko i policz ile miało pestek. Gdy liczba pestek jest parzysta to oznacza, że tak, a jeśli pestek będzie więcej niż sześć, to twoje szczęście będzie podwójne.


Pieniądze
Podczas wieczerzy dobrze jest mieć przy sobie nawet niewielką sumę pieniędzy, wówczas nie będzie nam ich brakowało przez cały rok,
Łuska z karpia spożytego podczas wieczerzy wigilijnej, zachowana w portmonetce będzie przez cały rok przyciągać pieniądze.

Szczęście
Jeśli w Wigilię jako pierwszy gość przekroczy próg naszego domu mężczyzna, wtedy szczęście na pewno nas nie opuści, aż do następnej Wigilii. Jeśli pierwsza odwiedzi nas kobieta, wówczas zwiastuje to choroby i troski,
Przywłaszczenie sobie jakiegoś drobiazgu przynosi szczęście przez cały rok. Oczywiście rzecz trzeba właścicielowi w jakiś sposób niepostrzeżenie podrzucić. Nie należy natomiast niczego swojego pożyczać, bo wróży to straty.

Pomyślność i bogactwo
Dawniej, aby sprawdzić, czy nadchodzący rok przyniesie nam pomyślność i bogactwo, a przynajmniej ochroni przed głodem, słomę ze stołu wigilijnego rzucano na stragarz (belka pod stropem). To, ile ździebeł się zawiesiło, określało liczbę kop zboża jakie się zbierze w nadchodzącym roku. W tej sytuacji o wszystkim decydowała celność rzutu, więc sam zainteresowany miał na to znaczący wpływ. Współczesna architektura na ogół nie pozwala na stosowanie tej wróżby w opisany sposób. Jedynym wyjściem jest spędzenie Świąt Bożego Narodzenia u rodziny na wsi.

Zamążpójście
W wieczór wigilijny odbywają się również wróżby matrymonialne. Jedną z nich jest przepowiadanie, z którego kierunku będzie pochodził przyszły małżonek. Po kolacji panny wychodzą przed dom i wołają: “hop, hop, z której strony mój chłop?” - a następnie nasłuchują, skąd odezwie się echo, gdyż stamtąd miał nadejść przyszły mąż. Podobne znaczenie miał kierunek, z którego dochodziło szczekanie psa. Podobnie kijek wbity w stertę śmieci miał się przechylić w tę stronę, z której miał przyjść małżonek.

Pod obrus wigilijnego stołu, układamy siano, tak żeby było po trochę przy każdym talerzyku. Panna, która chce wywróżyć jak prędko wyjdzie za mąż, powinna wyciągnąć spod obrusa jedno źdźbło. Jeśli będzie ono jeszcze zielone – wróżba spełni się bardzo szybko, żółte – na zamążpójście trzeba jeszcze poczekać, natomiast szare – oznacza staropanieństwo
Jeśli panna trze mak na wigilijne i świąteczne potrawy i wypieki, to oznacza, że wyjdzie za mąż w nadchodzącym roku.

Uniknięcie zdrady
W trakcie dzielenia się opłatkiem małżonkowie muszą uważać, by nawet najmniejszy okruszek nie upadł na ziemię. Jeśli tak się stanie, to w nadchodzącym roku w ich związku może pojawić się osoba trzecia.

Zdrowie
Do przepowiadania długości życia służą źdźbła siana – kto wyciągnie najdłuższe źdźbło ten ma długie życie przed sobą.

Śmierć w rodzinie
Inną wróżba przepowiadająca długość życia jest na podstawie dymu ze zdmuchniętej świecy. Gdy dym snuje się po pomieszczeniu jest wróżbą pomyślną, jeżeli zaś wyraźnie płynie w stronę okien lub drzwi to oznacza śmierć w rodzinie.

Pogoda na następny rok
Od pasterki do 6 stycznia, czyli święta Trzech Króli, trwa okres zwany potocznie dwunastnicą. Przez dwanaście dni z rzędu można wróżyć, jaka czeka nas pogoda w nadchodzących dwunastu miesiącach. A więc: 25 grudnia przepowiada pogodę na styczeń, 26 na luty, 27 na marzec, 28 na kwiecień itd.

Pogoda
W rejonach górskich do przepowiadania pogody wykorzystywana jest cebula. Kroi się ją na 12 części, które oznaczają 12 miesięcy, a następnie posypuje się solą. Te kawałki, które szybko wilgotnieją i pleśnieją oznaczają miesiące deszczowe.

Urodzaj
Porzekadło ludowe mówi: “jak w wigilię jasno, to w stodołach ciasno”. Oznacza to, że jeżeli noc wigilijna jest gwiaździsta - to będzie urodzaj, kury będą znosiły dużo jaj, a w lesie znajdziemy dużo grzybów. Pochmurne niebo tego wieczoru zapowiada obfitość mleka.

Przyciski Listonic

- See more at: http://darmowedodatkinablogi.blogspot.com/2013/09/bujajaca-sie-latarenka.html#sthash.RbAo3ms7.dpuf