wtorek, 27 sierpnia 2013

Tradycje na Podkarpaciu




W tradycji ludowej Podkarpacia święta Bożego Narodzenia - nazywane Godami - były nie tylko świętem kościelnym, ale rozpoczynały też nowy rok. Traktowane były przez to jako początek, od którego zależy przyszłość. Dlatego też czas ten obfitował w tajemnicze i dziś już niezrozumiałe obrzędy, które zaklinały przyszłość, aby była pomyślna, by dopisało zdrowie i obfitość pożywienia.

Wśród zwyczajów podkarpackich popularne było m.in. stawianie na stole dodatkowego nakrycia w czasie wigilii. Choć zwyczaj ten nadal jest praktykowany, to jednak w tradycji ludowej Podkarpacia miał inną symbolikę. Nakrycie to przygotowywano bowiem nie dla niespodziewanego gościa, wędrowca, ale dla dusz zmarłych przodków, którzy w Wigilię odwiedzali swoje rodziny.

Dyrektor Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie Krzysztof Ruszel wyjaśnił, że zwyczaj ten związany był z wierzeniem, że okres świąteczny to czas, gdy dusze zmarłych odwiedzają swoje dawne domostwa. Dla tych niecodziennych gości stawiano dodatkowo talerz na stole oraz przygotowywano specjalne potrawy. Chciano ich w ten sposób przyjąć, ugościć i zapewnić sobie ich przychylność - opowiadał Ruszel.

Tajemnicze zwyczaje świąteczne Podkarpacia

W tradycji ludowej Podkarpacia święta Bożego Narodzenia - nazywane Godami - były nie tylko świętem kościelnym, ale rozpoczynały też nowy rok. Traktowane były przez to jako początek, od którego zależy przyszłość. Dlatego też czas ten obfitował w tajemnicze i dziś już niezrozumiałe obrzędy, które zaklinały przyszłość, aby była pomyślna, by dopisało zdrowie i obfitość pożywienia.

Wśród zwyczajów podkarpackich popularne było m.in. stawianie na stole dodatkowego nakrycia w czasie wigilii. Choć zwyczaj ten nadal jest praktykowany, to jednak w tradycji ludowej Podkarpacia miał inną symbolikę. Nakrycie to przygotowywano bowiem nie dla niespodziewanego gościa, wędrowca, ale dla dusz zmarłych przodków, którzy w Wigilię odwiedzali swoje rodziny.

Dyrektor Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie Krzysztof Ruszel wyjaśnił, że zwyczaj ten związany był z wierzeniem, że okres świąteczny to czas, gdy dusze zmarłych odwiedzają swoje dawne domostwa. Dla tych niecodziennych gości stawiano dodatkowo talerz na stole oraz przygotowywano specjalne potrawy. Chciano ich w ten sposób przyjąć, ugościć i zapewnić sobie ich przychylność - opowiadał Ruszel.



Specjalnie dla zmarłych otwierano też drzwi, które na co dzień były zabezpieczane różnymi przedmiotami, aby uniemożliwić wniknięcie do wnętrza duchom. Na drzwiach wieszano m.in. krzyż, wianki poświęcone w Boże Ciało, ostre przedmioty, np. siekierę. Otwarcie w święta drzwi było gestem zapraszania i znakiem, że chce się zmarłych w specjalny sposób ugościć - wyjaśnił dyrektor. Podobnym w wymowie gestem zaproszenia dusz zmarłych było palenie świecy w oknie (w niektórych domach zwyczaj ten nadal jest stosowany), jako drogowskazu.

W związku z wierzeniem, że Boże Narodzenie to dzień szczególnej bliskości zmarłych, nie wolno było w tym dniu hałasować, zachowywać się głośno, wykonywać pewnych prac. Obowiązywał zatem zakaz gotowania, mycia, rozmów, przesuwania mebli.

Aby zachować absolutną ciszę w Boże Narodzenie, dzień wcześniej przynoszono z komory odzież, aby w święto do niej nie wchodzić i nie przeszkadzać gromadzącym się w niej duszom. W niektórych domach przestrzegano ciszy do tego stopnia, że oliwiono zawiasy w drzwiach, by nie skrzypiały przy otwieraniu.

Aby nie gotować w Boże Narodzenie, jedzono najczęściej potrawy, pozostałe z wigilijnej kolacji. Jadano je jednak na zimno - obowiązywał bowiem również zakaz rozpalania ognia w piecu, ponieważ jest to także siedlisko dusz przodków.

Rygorystycznie przestrzegano także zakazu opuszczania w tym dniu swojego domu i zagrody. Odwiedziny sąsiadów i rodziny rozpoczynały się drugiego dnia świąt. O świcie chłopcy odwiedzali w domach panny na wydaniu, a później uczestniczyli wraz z innymi wiernymi w szczególnej mszy świętej. Przynoszono ze sobą owies, bób, groch, którym obrzucali się wzajemnie na pamiątkę ukamienowania Świętego Szczepana. Obrzucanie się tymi produktami miało także charakter magiczny. Wierzono, że kontakt z owsem, żytem, grochem zapewni urodzaj w nadchodzącym roku.

Natomiast wieczorem oczekiwano kolędników. Ich wizyta miała przynieść domownikom pomyślność. Za życzenia kolędnicy otrzymywali zboże, wędliny, specjalnie na ten cel wypiekane pieczywo.

W tradycji Podkarpacia na stole wigilijnym powinno być wszystko to, co się rodzi w lesie, ogrodzie i na polu, czyli orzechy laskowe, miód, grzyby, warzywa, płody rolne. Był natomiast całkowity zakaz picia wody i podawania potraw pochodzących z wody, nie jadano zatem obowiązkowych dzisiaj ryb.

Krzysztof Ruszel z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie powiedział, że wierzono, iż woda jest siedliskiem złych mocy, demonów, które mogą zagrażać człowiekowi. W kilku miejscowościach z okolic Rzeszowa składano nawet, po wieczerzy wigilijnej, ofiary stworom zamieszkującym wodny świat. Nie pito w tym dniu wody, ponieważ sądzono, że spowoduje to ciągłe pragnienie.

Jedną z podstawowych potraw była natomiast kasza: jęczmienna, pęczak, jaglana, którą jako przysmak, szczególnie dla dzieci, podawano z owocami. Nie mogło też zabraknąć tego wieczoru suszonej rzepy, buraków, często wymieszanych z suszonymi śliwkami. Stawiano również na stole miskę z potrawą, którą spożywano na wigilii jako pierwszą, czyli zielonym grochem, podawanym na sypko lub z kapustą. Etnograf wyjaśnił, że groch miał szczególne znaczenie: był sycący i można się było nim najeść, a jego okrągły kształt to doskonałość.

Powszechnie jadano także pierogi i kutię (zwaną także kucią), czyli pszenicę z makiem i miodem. Ruszel przypomniał, że kutia wykorzystywana była także do wróżb. Rzucano nią o powałę i z ilości ziaren pszenicy, które się przyczepiły wróżono obfitość przyszłorocznych plonów. Napojem wigilijnym był zaś wywar z suszonych owoców.

Szczególną wagę obok potraw wigilijnych, przywiązywano także do zwyczajów i obrzędów, które w tradycji ludowej miały zapewnić w nadchodzącym roku pomyślność, zdrowie, dobry urodzaj, obfitość pożywienia. Wśród tych zwyczajów, które dziś mogą budzić zdumienie było m.in. zjedzenie całej kolacji wigilijnej jedną łyżką czy wprowadzanie konia do domu.

1 komentarz:

  1. Chociaż jestem z podkarpacia nie wiedziałam o tym wszystkim. Ale niektóre z tych tradycji dalej się praktykuje u mnie w rodzinie, a do tej pory nie wiedziałam do końca o co w tym chodzi. :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie ...

Przyciski Listonic

- See more at: http://darmowedodatkinablogi.blogspot.com/2013/09/bujajaca-sie-latarenka.html#sthash.RbAo3ms7.dpuf