sobota, 8 listopada 2014

To co mam

Na dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia szpital był ostatnim miejscem, w którym chciałam się znaleźć. To była nasza pierwsza Gwiazdka w Minnesocie. Pragnęłam, byśmy ją zapamiętali, ale przecież nie w ten sposób.
Przez całe tygodnie ignorowałam ból w lewym boku, ale było coraz gorzej. Wreszcie poszłam do lekarza.
- To kamienie żółciowe – powiedział. – Musimy natychmiast operować.
Protestowałam, że to najmniej odpowiedni czas na leżenie w szpitalu, ale mój mąż i przyjaciele przekonali mnie i obiecali, że zajmą się wszystkimi sprawami domowymi.
Z trudem otworzyłam oczy po dwóch dniach, które przespałam po operacji. Gdy doszłam trochę do siebie, zobaczyłam pokój szpitalny, który wyglądał jak przystrojona świątecznie kwiaciarnia. Na parapetach królowały czerwone poinsecje, a stosy kartek świątecznych czekały, by je otworzyć. Na stoliku przy moim łóżku stało maleńkie drzewko udekorowane przez moje dzieci. Na półce nad zlewem pyszniły się czerwone róże od moich rodziców i stroik ze świeczkami od naszego sąsiada. Byłam otoczona miłością i troską.
Mąż powiedział mi podczas wizyty, że przyjaciele przynieśli jedzenie dla całej rodziny i zaproponowali, że zaopiekują się czwórką naszych dzieci.
- Mam dla pani jeszcze więcej kwiatów! – usłyszałam głos pielęgniarki, która zaczęła robić miejsce na parapecie wśród poinsecji. – Chyba będziemy musieli wysłać panią do domu – zażartowała. – Już powoli zaczyna brakować miejsca. Pielęgniarka wyjęła z kieszeni fartucha następną partię świątecznych kartek dla mnie.
Zaczęłam czytać życzenia powrotu do zdrowia i wtedy usłyszałam głos:
- No, podobają mi się te kwiaty.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam kobietę, która leżała na sąsiednim łóżku. Była drobną, mniej więcej czterdziestoletnią kobietą z zespołem Downa. Miała krótkie kręcone siwe włosy i brązowe oczy. Gdy się poruszała, szpitalna koszula podnosiła się jej aż do szyi, ukazując nagie ciało. Chciałam jej pomóc, ale wciąż byłam podłączona do kroplówki. Kobieta patrzyła na moje kwiaty z dziecięcym zachwytem.
- Mam na imię Bonnie – powiedziałam. – A ty?
- Ginger – odparła, przewracając w górę oczami i ściągając usta. – Doktor naprawi moją stopę. Jutro mam opii-rację.
Rozmawiałyśmy aż do obiadu. Ginger opowiadała mi o domu, w którym mieszka wraz z innymi niepełnosprawnymi i do którego chciałaby wrócić na gwiazdkowe przyjęcie. Ani razu nie wspomniała o rodzinie, a ja nie pytałam.
Tego popołudnia przyszła cała moja rodzina, razem z naszym niepełnosprawnym pięcioletnim synkiem Adamem. Ginger rozmawiała wesoło ze wszystkimi, opowiadając o moich pięknych kwiatach. Ale głównie patrzyła na Adama.
- No, podoba mi się twój Adam – powiedziała później. I powtarzała to wiele razy, tak samo jak poprzednio o moich kwiatach.
Następnego dnia Ginger miała operacje, a mnie pielęgniarka zabrała na mały spacer po korytarzu. Byłam szczęśliwa, że znów jestem na nogach. Kiedy wróciłam do pokoju, stanęłam w drzwiach i wtedy uderzył mnie niesamowity kontrast między dwiema częściami pokoju. Po stronie Ginger stało starannie zasłane łóżko, ale brakowało tam kartek, kwiatów i odwiedzających. Moja strona pęczniała od kwiatów, stosów kartek z życzeniami i stroików, które przypominały mi, jak bardzo jestem kochana.
Ginger nikt nie przysłał kwiatów ani kartek, ani nikt jej nigdy nie odwiedził. Zastanawiałam się czy pewnego dnia tak samo będzie z Adamem. Szybko pozbyłam się tej myśli i podjęłam decyzję – podaruję Ginger coś swojego.
Podeszłam do okna i spojrzałam na stroik z czerwonymi świeczkami. Pomyślałam jednak, że będzie pięknie wyglądał na naszym świątecznym stole i odłożyłam go. A co z poinsecjami? Swoją głęboką czerwienią wspaniale rozjaśnią wejście do naszego domu. No i oczywiście nie mogę jej podarować róż od mamy i taty.
Usprawiedliwienia przychodziły jedno po drugim: kwiaty zaczynają więdnąć, ofiarodawca się obrazi, przyda się to po powrocie do domu. Nie potrafiłam rozstać się z żadną rzeczą. Potem wróciłam do łóżka, usiłując zagłuszyć wyrzuty sumienia postanowieniem, że jutro zamówię w szpitalnym sklepiku kwiaty dla Ginger.
Gdy Ginger wróciła po operacji, wolontariuszka przyniosła jej mały skromny zielony stroik z czerwoną kokardą i powiesiła go na pustej ścianie nad jej łóżkiem. Tego wieczoru przyszło do mnie jeszcze więcej gości. Ginger, choć dopiero dochodziła do siebie po operacji, witała się ze wszystkimi i z dumą pokazywała swój stroik.
Następnego ranka przyszła pielęgniarka, by powiedzieć, że Ginger wraca do domu opieki, a samochód jest już w drodze.
Oznaczało to, że Ginger wróci na czas, by wziąć udział w świątecznym przyjęciu. Cieszyło mnie to, lecz mimo wszystko czułam się winna. Szpitalny sklepik wciąż był zamknięty. Raz jeszcze spojrzałam na swoje kwiaty. Czy mogę się z nimi rozstać?
Pielęgniarka przyprowadziła wózek, a Ginger zebrała swoje drobiazgi i wyciągnęła z szafy płaszcz.
- Naprawdę się cieszę, że cię poznałam, Ginger – powiedziałam. Moje słowa były szczere, lecz wyrzucałam sobie, że nie potrafię inaczej wyrażać swoich uczuć.
Pielęgniarka pomogła jej włożyć płaszcz i usiąść na wózku. Potem zdjęła ze ściany stroik, podała go jej i skierowała wózek do drzwi.
- Zaczekaj – zawołała Ginger.
Wstała z wózka i pokuśtykała wolno w moją stronę. Wyciągnęła prawą rękę i delikatnie położyła stroik na moich kolanach.
- Wesołych Świąt. Jesteś miłą panią – powiedziała i uścisnęła mnie.
- Dziękuję – wyszeptałam.
Nie potrafiłam wykrztusić z siebie niczego więcej. Ginger usiadła na wózku i wyjechała z pokoju.
Gdy spojrzałam na mały stroik, miałam łzy w oczach. Przecież to był jej jedyny prezent. A ona dała go mnie.
Popatrzyłam na jej łóżko. I znów było tam pusto i smutno. Ale słysząc trzask zamykanych drzwi od windy, wiedziałam już, że Ginger ma dużo, dużo więcej niż ja.

Bonnie Shepherd

2 komentarze:

  1. aż się wzruszyłam dlatego że i ja mam uciążliwe kamienie i 20 listopada idę na zabieg właśnie żeby na święta wydobrzeć:(
    niestety zycie niekiedy samo pisze swoje własne scenariusze nie zważając na nasze plany!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślności i dużo, dużo zdrówka. Trzymam kciuki! Proszę dbać o siebie :*

      Usuń

Zostaw ślad po sobie ...

Przyciski Listonic

- See more at: http://darmowedodatkinablogi.blogspot.com/2013/09/bujajaca-sie-latarenka.html#sthash.RbAo3ms7.dpuf