Ryby jako pokarm służą człowiekowi od ponad 600 tys. lat, a rybołówstwo obok zbieractwa - jeszcze przed łowiectwem i uprawą roli - było u naszych przodków pierwszą formą zdobywania pożywienia. Świadczą o tym liczne ryciny ryb pozostawione przez człowieka w jaskiniach wielu kontynentów. W Europie do najstarszych śladów należą ryby z grot norweskich fiordów, wyryte tam przed ponad 7000 lat.
Przez wiele setek lat ryby utożsamiane były z różnymi bogami i bożkami, przypisując im wielką siłę, a u Inków nadprzyrodzoną moc. Sumerowie oddawali cześć rybom i składali je jako dary bóstwu wód, w Egipcie zaś niektóre ryby uważano wręcz za święte, wymagające mumifikowania. Od dalekich Chin aż po Europę ryby były też symbolem płodności i odnowy życia. Ryby należą także do najstarszych symboli chrześcijaństwa, jako mitycznie czyste jadło, w odróżnieniu od "nieczystego" mięsa zwierząt ciepłokrwistych. Ryba została też symbolem pierwszych chrześcijan, a czterech apostołów - w tym Szymon i Piotr - było zawodowymi rybakami. Nic dziwnego, że św. Piotr został światowym patronem rybaków. Znana jest powszechnie biblijna opowieść o cudownym połowie ryb na jez. Genezaret (obecnie Tiberias)!
Z tego też względu powstanie greckiej nazwy ryb Ichtys przypisywany jest początkowym wyrazom biblijnym:
Iezus (Jezus) - Critos (Chrystus) - Theu (syn) - Hios (boży) - Soter (Zbawiciel).
Do dziś też w wielu krajach przetrwał rytuał odmawiania modlitwy przed połowem ryb (Chiny, Polinezja) czy odłowem stawów karpiowych* (Czechy*, Morawy), licząc na obfitość ryb. U dawnych Słowian ryby były także chodliwym i cenionym obiektem chowu i handlu, jak miód czy futra, a dania rybne w Polsce zajmowały na stołach możniejszych poczesne miejsce. Stare kroniki często wymieniają spożywane dania z łososia, jesiotra, karpia, suma, karasia, węgorza, szczupaka, węgorza czy okonia.
Ryby na stoły polskich możnowładców dostarczane były nie tylko z rzek czy morza, ale z czasem ze sztucznych stawów.
Pierwsze wzmianki o stawach rybnych w Polsce pochodzą dopiero z XII-XIII wieku, choć wiadomo było, że w Japonii i Chinach masowo hodowane były już ponad 5000 lat p.n.e, w myśl starej maksymy chińskiej:
Jeśli dasz komuś rybę - będzie miał jedzenie na jeden dzień,
Jeżeli kogoś nauczysz hodować ryby - będzie miał jedzenie na całe życie!
Także w starożytnym Rzymie do "dobrego tonu towarzyskiego" każdego patrycjusza należało posiadanie kilku sadzawek (piscin), połączonych z reguły z morzem czy zatoką, do których wchodziły ryby.
W późniejszym okresie prymitywnym chowem ryb w przegrodzonych potokach i stawkach-sadzawkach klasztornych zajmowali się mnisi, dostarczając wiernym postne ryby. Wielkie zainteresowanie chowem ryb w średniowieczu pozostawało w ścisłym związku ze wzrostem zapotrzebowania na ryby - jako dania postnego - a dni postnych było wówczas do 50% w roku! Poza długimi postami (Wielki Post) do stałych dni postnych zaliczano także poniedziałki, środy i piątki. Nic dziwnego, że wobec konieczności przestrzegania postów, ryby a zwłaszcza karpie stały się podstawowym daniem wigilijnym większości Słowian z Polakami na czele. W XV - XVI stuleciu upowszechniany został w Polsce racjonalny stawowy chów ryb, przez co nastąpił olbrzymi rozwój gospodarki stawowej, zwłaszcza na Śląsku i zachodniej Małopolsce. Tam też gospodarka rybna osiągnęła - obok czeskiego - najwyższy w Europie poziom i opłacalny rozmiar produkcji.
W stawach obok karpia hodowano także liny, sumy, miętusy, węgorze, karasie i piskorze i inne, bardziej pospolite gatunki leszcze, płocie, okonie, kiełbie, jazgarze, dzięki którym wzrastały drapieżniki ze szczupakiem i sandaczem na czele.
Z tego też okresu prawdopodobnie pochodzi staropolska maksyma zawodowo-życiowa, że:
Kto ma stawek i kawał roli - nie brak mu chleba i soli!
W dawnej Polsce rodzinna wieczerza była najważniejszym momentem wigilijnego dnia. W chłopskich i ubogich domach już od XVII wieku stawiano zwykle na stołach 5 -7 postnych potraw, za to w domach magnackich była ona prawdziwą ucztą, składającą się z 12 dań, w tym też liczne dania rybne z karpiami na czele.
Na Śląsku i większości kraju przed Wigilią dość powszechnie spożywany jest postny śledź w marynacie lub oliwie. Koronne danie wigilijne na Śląsku Cieszyńskim (i sąsiednich Morawach) to karp smażony lub panierowany w bułce i jajku, podawany z sałatką jarzynową lub ziemniaczaną oraz kompotem. Tradycyjne zupy to, obok barszczyku z uszkami, pikantna zupa rybna, gotowana z głów i podrobów rybnych (wpływy słowackie i węgierskie). W bogatszych śląskich rodzinach była też ryba w galarecie lub w zalewie owocowej. U górali beskidzkich dawniej po opłatku wigilijnym spożywano polewkę z domowego drobiu, która u biedniejszych zastępowała tradycyjnego i drogiego karpia.
Z kolei w dawnej Warmii i częściowo na Mazurach nie znano kolacji wigilijnej, spożywając kilka prostych dań bez ryb (pomimo obfitości ich w jeziorach). Dopiero po 1945 r., pod wpływem ludności napływowej, zaczęto przejmować zwyczaj wieczerzy wigilijnej z daniami rybnymi i łamania się opłatkiem.
Obecnie, choć panuje regionalne zróżnicowanie upodobań kulinarnych, generalnie kolacja wigilijna w Polsce jest bezmięsna, co stwarza możność spożywania, obok tradycyjnych barszczy, klusek, kapusty z grzybami, kompotów, ciast i win znacznej różnorodności ryb. W Wigilię niepodzielnie prym wiedzie k a r p - król, choć coraz częściej na stołach znaleźć można pstrągi, łososie, szczupaki, a od niedawna nawet jesiotry i sumy, rzadziej ryby morskie (poza śledziami).
Ryby na świecie przyrządzane są na setki tysięcy - sposobów, których nie sposób spisać. Przodują w tym zwłaszcza Chińczycy i Japończycy, pamiętający dobrze o walorach smakowych i dietetycznych ryb, co wychodzi im tylko na zdrowie.
Zmieniając nasze niezdrowe nawyki kulinarne i po zastąpieniu ich rybami, pamiętajmy w święta jednak o starej, życiowej maksymie łacińskiej:
"Maladictus pescis in t e r t i a aqua"
- przeklęta niech będzie ryba w t r z e c i e j wodzie !
Co oznacza, że: w I wodzie - ryba żyje, w II wodzie - gotuje się, a przeklęta jest III woda - do z a p i j a n i a!
Magia Świąt ... to .. Czas nadziei, rodzinnych spotkań, białych marzeń...Czas okiennych wystaw, gdzie mróz jest malarzem...Gdzie przyjemny chłód, śnieg skrzypi pod butami...Wieczorem pod kocem, z ukochaną osobą...Przyozdobiony świerk, Domowa krzątanina, serca jedna migawka ...Na niebie pierwsza gwiazdka...
Bardzo ciekawe ciekawości piszesz na temat ryb które bardzo lubię:)))
OdpowiedzUsuń