Najczęściej określa się ją mianem "burzowej pełni Księżyca".
Inna nazwa
to "koźla pełnia", ponieważ to właśnie w lipcu zaczyna odrastać kozłom,
czyli samcom sarny, zrzucane co roku poroże. Inna nazwa to "sienna
pełnia", a nazwa związana jest z lipcowymi sianokosami.
Lipcowa pełnia to według niektórych czas magiczny. Zgodnie z wierzeniami podczas pełni w tym miesiącu czary działają ze zdwojoną siłą.
W czasie pełni w Koziorożcu na pierwszy plan wysuwa się nasza życiowa i zawodowa droga. Żeby wiedzieć dokąd zmierzamy musimy wiedzieć skąd pochodzimy, by piąć się wzwyż potrzebujemy mocnych korzeni. O tym właśnie jest ta pełnia. Napięcie między Słońcem w znaku Raka, a Księżycem w Koziorożcu ukazuje polaryzację między domem a karierą, sferą prywatną i publiczną, między tym z czego wychodzę a tym do czego aspiruję. Możemy odczuć tą polaryzację jako rozdarcie, kiedy trudno nam te dwie sfery pogodzić, warto jednak pamiętać, że te dwa bieguny uzupełniają siebie wzajemnie i nadają sobie sens. Bezpieczna sytuacja domowa może wspierać w rozwoju zawodowym, a zdrowo pojęta kariera daje spełnienie, które przekłada się również na życie rodzinne.
To dobry czas na to by szukać równowagi, docenić obie sfery życia, uznać zarówno przeszłość jak i przyszłość, do której dążymy.
Jeśli już wiesz co jest twoją drogą i osią, czas pełni w Koziorożcu jest idealny na to by zaplanować kolejne kroki na tej drodze, podjąć ważne decyzje, wypowiedzieć intencję na najbliższy czas, afirmować i wizualizować dalszą drogę oraz uziemić plany w konkretnych działaniach. To dobry czas na poszukanie struktury w życiu, przyjęcie na siebie odpowiedzialności za własne wybory i wyrażenie wdzięczności naszym rodzinom, jakiekolwiek nie były. To właśnie wdzięczność – uznanie wszystkiego tego co dostaliśmy, nawet jeżeli był to „tylko” dar życia - uwalnia nas od przymusu realizowania wzorców rodzinnych, bo pozwala nam przejść z pozycji dziecka, które czegoś od rodziców wciąż potrzebuje lub buntuje się, do pozycji dorosłego, który przejął pełną odpowiedzialność za swoje życie nie zapominając o tym komu je zawdzięcza. Podążanie własną ścieżką nie oznacza odcięcia się od korzeni, a oparcie się na nich. Korzenie to punkt wyjścia w naszej drodze życia, bez którego tracimy poczucie kierunku i miotamy się zmieniając wciąż punkty odniesienia. Korzenie to również nasza wrażliwość, która łączy nas ze wszystkim co jest, z naszą przeszłością, z teraźniejszością, z miłością, która nas odżywia i z bólem, który również jest częścią życia. Czas tej pełni to moment na skontaktowanie się z naszymi najważniejszymi punktami odniesienia, na uświadomienie sobie drogi, którą już przeszliśmy i zobaczenie/poczucie tej co jest przed nami.
Lipcowa pełnia to według niektórych czas magiczny. Zgodnie z wierzeniami podczas pełni w tym miesiącu czary działają ze zdwojoną siłą.
W czasie pełni w Koziorożcu na pierwszy plan wysuwa się nasza życiowa i zawodowa droga. Żeby wiedzieć dokąd zmierzamy musimy wiedzieć skąd pochodzimy, by piąć się wzwyż potrzebujemy mocnych korzeni. O tym właśnie jest ta pełnia. Napięcie między Słońcem w znaku Raka, a Księżycem w Koziorożcu ukazuje polaryzację między domem a karierą, sferą prywatną i publiczną, między tym z czego wychodzę a tym do czego aspiruję. Możemy odczuć tą polaryzację jako rozdarcie, kiedy trudno nam te dwie sfery pogodzić, warto jednak pamiętać, że te dwa bieguny uzupełniają siebie wzajemnie i nadają sobie sens. Bezpieczna sytuacja domowa może wspierać w rozwoju zawodowym, a zdrowo pojęta kariera daje spełnienie, które przekłada się również na życie rodzinne.
To dobry czas na to by szukać równowagi, docenić obie sfery życia, uznać zarówno przeszłość jak i przyszłość, do której dążymy.
Jeśli już wiesz co jest twoją drogą i osią, czas pełni w Koziorożcu jest idealny na to by zaplanować kolejne kroki na tej drodze, podjąć ważne decyzje, wypowiedzieć intencję na najbliższy czas, afirmować i wizualizować dalszą drogę oraz uziemić plany w konkretnych działaniach. To dobry czas na poszukanie struktury w życiu, przyjęcie na siebie odpowiedzialności za własne wybory i wyrażenie wdzięczności naszym rodzinom, jakiekolwiek nie były. To właśnie wdzięczność – uznanie wszystkiego tego co dostaliśmy, nawet jeżeli był to „tylko” dar życia - uwalnia nas od przymusu realizowania wzorców rodzinnych, bo pozwala nam przejść z pozycji dziecka, które czegoś od rodziców wciąż potrzebuje lub buntuje się, do pozycji dorosłego, który przejął pełną odpowiedzialność za swoje życie nie zapominając o tym komu je zawdzięcza. Podążanie własną ścieżką nie oznacza odcięcia się od korzeni, a oparcie się na nich. Korzenie to punkt wyjścia w naszej drodze życia, bez którego tracimy poczucie kierunku i miotamy się zmieniając wciąż punkty odniesienia. Korzenie to również nasza wrażliwość, która łączy nas ze wszystkim co jest, z naszą przeszłością, z teraźniejszością, z miłością, która nas odżywia i z bólem, który również jest częścią życia. Czas tej pełni to moment na skontaktowanie się z naszymi najważniejszymi punktami odniesienia, na uświadomienie sobie drogi, którą już przeszliśmy i zobaczenie/poczucie tej co jest przed nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw ślad po sobie ...