czwartek, 20 listopada 2014

Księżyc na dzisiaj

 Księżyc w Skorpionie {od czwartku 06:31 rano - do soboty 13:20}
 
Czas intensywnych doświadczeń w bliskich relacjach i w relacji z samym sobą. Jesteśmy teraz lepiej dostrojeni ukrytej i ciemniejszej strony rzeczywistości, łatwiej możemy skontaktować się z nagromadzonymi negatywnymi emocjami, z żalem związanym z przeszłością, z lękiem przed przyszłością – i uwolnić się od nich.
Drogą do uwolnienia jest pozwolenie sobie na poczucie tego co naprawdę czuję i zaakceptowanie tego, że tak jest. Warunkiem – dostrzeżenie tego, że to co mnie złości w innych jest informacją o tym czego nie lubię w sobie i co mogę spróbować bardziej świadomie wyrażać. Kontakt z ciemną stroną samego siebie może stać się źródłem wewnętrznej mocy i motywacji do działania!

Dobry czas na:
• Zadbanie o siebie poprzez redukcję nadmiaru bodźców, powierzchownych relacji interpersonalnych i nieistotnych komunikatów oraz wszystkiego co zaburza nasze poczucie bezpieczeństwa. Może to oznaczać konstruktywne wycofanie się ze świata lub ograniczenie interakcji do tych osób, z którymi możesz wyrażać siebie w pełni.
• Poszukiwanie prawdy o sobie samym, o innych, o świecie lub też ujawnianie tej prawdy
• Odkrywanie nowych wymiarów intymności w związku, w seksie, czy w ramach praktyki tantrycznej
• Cieszenie się swoją seksualnością i płynącą z niej mocą transformacji i kreacji
• Uzdrawianie siebie i innych, szukanie głębszego zrozumienia, terapię
• Załatwianie spraw finansowych, analizowanie budżetu, zabezpieczanie wspólnego majątku i rozwiązywanie spraw związanych z wszelkimi długami.

sobota, 15 listopada 2014

Opowiadanie wigilijne

„Tylko pamiętaj, musisz być szczególnie grzeczny w czasie Adwentu, bo inaczej nie narodzi się dla ciebie Pan Jezus”. Janek pamiętał o tym dobrze, ale nie wiedział, co to znaczy. Wstydził się zresztą, że taki jest niemądry, i nie śmiał nikogo pytać. „Bo co to znaczy, że Pan Jezus nie narodzi się dla mnie. Jak się narodzi, to się narodzi dla wszystkich. Zresztą co to znaczy, że się narodzi? Przecież raz już się narodził. Czy można się drugi raz narodzić? A może naprawdę tylko wtedy się dowiem, kiedy będę szczególnie grzeczny”. I w gruncie rzeczy starał się być grzeczny w Adwencie.

Najpierw, jak rokrocznie, czekał na przyjście Świętego Mikołaja. Prawdę mówiąc, nie wiedział, jak to jest z tym Świętym Mikołajem. Kiedyś w szkole nieopatrznie wyrwało mu się jakieś takie zdanie o Świętym Mikołaju. Kolega, którego bardzo nie lubił i który Janka też nie lubił i przezywał go „ślamazara”, zaczął wykrzykiwać:
- Patrzcie, jeszcze jeden, co wierzy w Świętego Mikołaja.
Zresztą już wcześniej o tym mówili inni koledzy, że to nie żaden święty z nieba przychodzi z podarkami, tylko rodzice je podkładają. Na wszelki wypadek spytał mamy:
- Mamo, czy przyjdzie do ciebie Święty Mikołaj?
- Nie. Święty Mikołaj przychodzi do dzieci. Tylko czasem przychodzi do starszych.
- To do ciebie też nie przyjdzie?
- Nie.
Janek zmarkotniał. Po chwili zapytał:
- A co chciałabyś dostać od Świętego Mikołaja?
Mama nie wiedziała.
- No powiedz co. Może chusteczki do nosa. Ja mam takie piękne. Pamiętasz, w tamtym roku otrzymałem od babci na imieniny. Ale ich nie używałem, bo mi było żal. A tobie się bardzo podobały. Dobrze?
- Dobrze – odpowiedziała mama.
- Tylko jak to zrobimy? Bo ty nie możesz o tym wcześniej wiedzieć. Wobec tego podłożę ci pod poduszkę, a tobie będzie wolno tam dopiero zaglądnąć w nocy. Dobrze?
- Dobrze – mama się zgodziła.
- No a tatuś? Żeby mu nie było smutno. To może ja dla niego kupię skarpetki i tak samo zrobię.
W wieczór Świętego Mikołaja Janek przyrzekał sobie, że nie będzie spał. Że musi przekonać się, czy to Święty Mikołaj przychodzi, czy nie. Czytał jeszcze długo w łóżku, aż go mama upomniała. Zgasił światło, ale starał się czuwać. Początkowo nawet nie był śpiący. Potem jednak oczy same mu się zamykały. Walczył całym wysiłkiem woli, aby nie zasnąć. Nawet przez chwilę palcami przytrzymywał powieki. Specjalnie, żeby się rozbudzić, przypominał sobie rozmaite śmieszne historie, ale nic nie pomagało. Wreszcie powiedział sobie: „Zdrzemnę się na małą chwilkę. Tylko na moment”.
Zbudził się w głębi nocy. W pierwszej chwili nie wiedział dlaczego, ale zaraz przypomniał sobie, że miał czuwać, bo chciał zobaczyć Świętego Mikołaja. „Czy tylko on nie przyszedł wtedy, kiedy spałem?” Pocieszał się, że niemożliwe. „Przecież to była tylko chwilka”. W tak krótkim czasie Święty Mikołaj nie mógł przyjść. A może jednak? Sięgnął ręką pod poduszkę.
Uspokojony stwierdził, że nie ma tam nic. Ale posłyszał jakiś delikatny szelest papieru nad głową. Sięgnął tam i namacał paczkę. Serce zaczęło mu się tłuc z wrażenia. Usiadł na łóżku, paczkę położył przed sobą na kołdrze i zaczął powoli, możliwie najciszej rozwiązywać sznurek. Ale nie bardzo sobie mógł z tym poradzić. Chciał jak najprędzej dostać się do środka, zaczął szamotać się z węzełkiem i wtedy obudziła się siostra. Tym lepiej, bo już nie trzeba było siedzieć w ciemności. Można było zaświecić lampkę nocną. Po cichutku, żeby nie zbudzić rodziców, wygrzebał się z łóżka, uklęknął na krześle, paczkę położył na stole i zabrał się do rozpakowywania. Siostra naśladowała go dokładnie. Też wyszła z łóżeczka, też uklękła na krześle. Spostrzegł, jak swoim zwyczajem z przejęcia wysunęła języczek, przygryzła zębami i rozwijała powolutku, uważnie papier, aby nie szeleścić. Ale na nic to się nie zdało. Nagle drzwi otworzyły się i wpadła do pokoju mama w nocnej koszuli. Porwała go w objęcia, mówiąc:
- I do mnie przyszedł Święty Mikołaj, popatrz, co mi przyniósł.
Pokazała mu chusteczki do nosa. Potem przyszedł tatuś, przytulił go i pokazał mu skarpety, które on wieczorem podłożył tatusiowi pod poduszkę. Chociaż naprawdę Janek nie był już taki pewny, czy to były te same, które on kupił, czy też „świętomikołajowe” – podobne wątpliwości miał co do chusteczek mamy. Ale nie było czasu na namyślanie się, bo mama zaraz wsadziła z powrotem jego i siostrę do łóżka. Poprawiła, jak to miała w zwyczaju, kołdrę koło szyi i przy nogach, „żeby nie wiało”, pocałowała go, zrobiła mu krzyżyk na czole, zgasiła światło, powiedziała:
- Śpijcie już, śpijcie, bo jutro szkoła – i wyszła po cichu wraz z tatą.
Długo nie mógł usnąć. Jeszcze chwilę szeptali sobie z siostrą rozmaite piękne rzeczy. Potem ona zasnęła. Usłyszał jej głęboki, regularny oddech. Wobec tego patrzył w ciemność i myślał sobie, że chyba bardziej się cieszy z tego, że sprawił mamie i tatusiowi radość, niż z tego, co on sam otrzymał. A właściwie to było i tak, i tak: cieszył się z tego jednego i z tego drugiego. Potem jakoś samo przyszło mu na myśl, że pastuszkowie i trzej królowie też musieli się cieszyć, gdy złożyli Panu Jezusowi dar. Jeszcze wpatrywał się tak po swojemu w ciemność przymrużonymi oczami, widział sznury kolorowych koralików zbiegających z góry na dół i migających wszystkimi barwami, i zasnął.
Po Mikołaju jak co roku zaczęło się przygotowywanie do Bożego Narodzenia. Wieczorami, gdy tylko była jakaś godzina wolna, gdy odrobione były wszystkie zadania i wykonane to, co do niego należało w domu, Janek wyciągał wraz z siostrą pudła z zabawkami i ozdobami choinkowymi i zabierał się do roboty. Po kolei, pudło za pudłem. Po otworzeniu każdego z nich okazywało się, jak wiele jest do zrobienia. Chociaż poprzedniego roku bardzo uważnie zdejmował zabawki z drzewka i z pomocą mamy wkładał do pudła, to jednak były one bardzo zniszczone. Wobec tego na nowo robił wydmuszki, malował na nich twarze pajaców, od góry dolepiał im szpiczaste czapki, a od dołu brody. Wycinał z kolorowego papieru pawie oka, robił jeże, wbijając w korek szpilki z ponawlekanymi koralikami, a co najważniejsze – wiązał łańcuchy. I to rozmaite: ze słomek i z bibuły, ale najmilsze, najprostsze i najtrwalsze były zawsze te same „prawdziwe” łańcuchy sklejane z wąskich pasków kolorowego papieru. Na koniec trzeba było złocić orzechy, powbijać patyczki, przywiązać niteczki. Robota była długa i na pozór uciążliwa. Przynajmniej tak się mamie zdawało, bo niejednokrotnie przypominała i nakazywała, aby nie zaprzestać tej pracy. Ale Janek dziwił się mamie, że tego nie rozumie. Przecież przygotowywanie zabawek na drzewko to była czysta radość. On sam najchętniej codziennie siedziałby wieczorami nad tymi kolorowymi i migocącymi cudownościami. Jeżeli tę robotę odkładał na koniec swoich zajęć to tylko dlatego, że wiedział, że najpierw trzeba było wykonać swoje codzienne obowiązki. Pamiętał dobrze to, co mu mama powiedziała na początku Adwentu: „Jak będziesz niegrzeczny, to się nie narodzi dla ciebie Pan Jezus”. Wobec tego starał się być grzeczny.
Gdy już wszystkie zabawki były przygotowane, posegregowane, powkładane do nowych, świeżych pudeł, zabrał się do najprzyjemniejszej roboty: do odnowienia szopki. Odwinięta z papierów, w które była w ubiegłym roku zapakowana, okazała się do niczego: gwiazda była pogięta, szybki podarte, a pasterze i święty Józef byli trochę osmoleni. Jeżeli co, to mogła tylko zostać Matka Boska i Dzieciątko Jezus. Wobec tego trzeba się było postarać o nową słomę na dach i wreszcie zelektryfikować stajnię – jeżeli nie na transformator, to przynajmniej na baterie – bo świecić świeczkami w tych czasach, to już wstyd.
Tymczasem na ulicach coraz bardziej rozkręcał się świąteczny ruch. Na wystawach były rozmaite święte mikołaje z długimi brodami i krótkimi, ubrane w niebieskie szaty albo czerwone, aniołowie jak prawdziwi, gałęzie jodły z bańkami, świeczkami, prezenty poowijane w kolorowe opakowania, przewiązane błyszczącymi wstążeczkami, przygotowane tak, żeby tylko przyjść, kupić i podłożyć pod choinkę. Wszystkie napisy mówiły o zbliżających się świętach. Popołudniami nawet trudno było wejść do sklepów, bo tylu ludzi wchodziło i wychodziło, przepychało się i potrącało, spieszyło się, by zdążyć nie wiadomo gdzie i po co. Na placach wyrosły kolorowe stragany, gdzie sprzedawano włosy anielskie, gwiazdy, rozmaite cukierki. Wreszcie pojawiły się obok straganów choinki świerkowe, jodłowe, małe, malutkie i całkiem duże. Te lubił najbardziej. Gdy tylko wychodził po zakupy, korzystał z każdej okazji, by podejść do nich, dotknąć ich gałęzi.
„Co to znaczy, że Pan Jezus ma się dla mnie narodzić?” Ta myśl towarzyszyła mu wciąż wtedy, gdy patrzył na wystawy świąteczne, na ludzi spieszących się.
Na koniec tatuś przyniósł do domu choinkę. Uprosili go wraz z siostrą, żeby choinkę postawić tymczasem w ich pokoju. Stała piękna, zielona, pachnąca lasem i żywicą, i czekała, tak jak on, na święta. Nawet wtedy, gdy już zgasło światło i trzeba było spać, chociaż nie można było jej widzieć w ciemności, dobrze mu było z nią.
Aż przyszedł dzień wigilijny. Dom był pełen zapachów rozmaitych zup, ciast, pieczeni. Tylko nie wiadomo dlaczego od samego rana było wszystko w pośpiechu i na wszystko za późno, choć do wieczora była cała masa czasu. Mama co chwila ostrzegała, że trzeba z nią obchodzić się ostrożnie, bo może im obojgu urządzić lanie, a jak dzieci w Wigilię dostaną lanie, to będą je dostawały cały rok. Przypominała, że diabeł dzisiaj wszystko robi, żeby ludzi zezłościć, bo chce popsuć święta.
I mimo to doszło do tego, przed czym mama ostrzegała, doszło do awantury. Oczywiście przez siostrę, którą Janek musiał lekko ukarać. Ona uderzyła w ryk, jak zwykle nie wiadomo o co. Faktycznie zaczęła jej lecieć krew z nosa, ale przecież nic wielkiego się nie stało. W to niepotrzebnie wmieszała się mama. Janek usiłował spokojnie mamie wytłumaczyć, jak było z siostrą od początku do końca, wtedy mama upomniała go, żeby na nią nie krzyczał, bo nie ma prawa podnosić na nią głosu. W to z kolei wkroczył najzupełniej niepotrzebnie tata, zaczął krzyczeć, żeby Janek natychmiast przeprosił mamę. Nie chciał słyszeć żadnych wyjaśnień. Nie dochodziło do niego zupełnie to, co Janek wciąż powtarzał, że chętnie przeprosi mamę, jak tylko będzie wiedział za co. No i Janek musiał chwilę stać w kącie. Uważał, że dzieje mu się krzywda. A co najgorsze, mama się na niego obraziła i nie chciała się do niego odzywać, chociaż on próbował na wszystkie sposoby. Wobec tego Janek też się na mamę obraził. – Jeżeli mama się nie chce odzywać, to nie musi, ale on do mamy też nie będzie mówił nic. Może milczeć, tak jak mama, i udawać, że mamy nie dostrzega, tak samo jak ona jego. – A więc było gorzej niż źle i to w dodatku w taki dzień. Najbardziej był wściekły na siostrę, która naraz stała się ta dobra, najukochańsza i do tego pokrzywdzona. Do pasji doprowadzało go to, że chciała spełniać rolę pośrednika między nim a mamą.
Tak już zostało do samego wieczora. Namyślał się, czy by nie pójść z domu, żeby nie zasiadać przy stole wigilijnym. „Może wtedy by sobie przypomnieli o mnie”. Ale właściwie nie bardzo miał gdzie iść. U wszystkich kolegów była też na pewno Wigilia i byłoby to dla nich niezręczne, gdyby on do nich przyszedł. Wtedy zresztą z pewnością zainteresowaliby się nim rodzice jego kolegów, dzwoniliby do taty Janka. Nie, to nie miało sensu. Po ulicach nie chciało mu się spacerować. Był przed południem po zakupy i zmarzł porządnie.
Do Wigilii, tak jak w roku poprzednim, ubrał się w najlepsze ubranie, zawiązał sobie, bez pomocy mamy, najpiękniejszy krawat. Węzeł nie był z pewnością tak zawiązany, jak być powinien, ale w końcu to nie było ważne i Janek postanowił, że nie odezwie się do nikogo ani słowem. Patrzył na pozór obojętnie, jak mama przygotowywała stół. Najchętniej by jej pomógł, gdyby powiedziała chociaż słowo. Nawet nie musiałaby prosić, tylko mogłaby polecić, żeby zrobił to albo tamto, ale jak nie, to nie. Stał i przyglądał się. Było jak co roku. Mama rozsunęła najpierw stół, potem na środku umieściła trochę siana, przykryła stół najpiękniejszym białym obrusem, jaki tylko był w domu. Z kolei na obrusie, w miejscu gdzie leżało siano, położyła opłatek. Ten widok zawsze, co roku, go wzruszał, bo wiedział, co to znaczy: opłatki oznaczają Pana Jezusa, który się narodził na sianie. Ale teraz stał obojętny i patrzył zimny jak głaz. Potem mama rozkładała talerze z pomocą siostry, która podlizywała się mamie jak mogła i była taka uprzejma, że aż się niedobrze robiło z tych słodkości. Gwiazdka na pewno już dawno zaświeciła na ciemnym niebie, ale jakoś nikt nie pamiętał, by wyglądać przez okno. On pamiętał, ale też nie wypatrywał jej. Gdy wieczerza była gotowa, podeszli wszyscy do stołu. Na koniec podszedł i Janek. Tata i mama uklękli przy stole, ta smarkata też uklękła. Uklęknął i on z ociąganiem. Tego bał się najbardziej. Tata zaczął się modlić na głos, potem wszyscy wstali, tata wziął Ewangelię i zaczął czytać o tym, jak to tam wtedy było. Słuchał tego, co znał prawie na pamięć i było mu bardzo smutno. Tak długo czekał na te święta, tak myślał, że może dla niego Pan Jezus się też narodzi, a tymczasem wszystko się pokiełbasiło i to przez tę głupią srokę.
Gdy tatuś skończył czytać, odłożył Ewangelię, schylił się nad stołem, wziął opłatek, podszedł do mamy, zaczął do niej coś mówić. Janek już nie bardzo słyszał, co tam tatuś mówi, tylko patrzył na mamę. Mama najpierw się uśmiechała, ale najwyraźniej z dużym zażenowaniem, a potem do uśmiechu zaczęły dołączać się łzy. Popatrzył na tatę. On był też bardzo wzruszony, ucałował mamę najpierw w rękę, potem w buzię. Janek wiedział, że kolej na niego. Zrozumiał, że dopiero teraz przychodzi moment najgorszy. Tymczasem nagle znalazł się w objęciach mamy i poczuł, jak wszystko tamto, co było w jego duszy twarde jak skała, znikło. Zrobiło mu się bardzo żal, że był taki niedobry dla mamy, przytulił się do niej i zaczął płakać jak malutkie dziecko. Słyszał tylko jak przez mgłę słowa mamy: „ty głuptasku” i życzenia jakieś: „żeby był grzeczny i żeby się dobrze uczył”. Czuł, że mama wciąż głaszcze go po głowie i najchętniej trwałby tak przytulony do mamy, bo mu było dobrze, a oprócz tego wstydził się: bo jak tu pokazać swoją zapłakaną twarz tatusiowi i siostrze. Ale już znalazł się w ramionach taty, który się tak zachował, jakby niczego nie zauważył, poklepał go po plecach i powiedział jak zwykle:
- Żebyś był dzielnym człowiekiem i żebym ja się nie musiał za ciebie wstydzić.
Janek wciąż miał jeszcze mokre oczy i trudno mu było złapać oddech. Na szczęście przyszła kolej na siostrę, która była zaryczana jeszcze bardziej niż on sam i nie musiał się przed nią niczego wstydzić. Wreszcie trzeba było zasiąść do stołu. Wszyscy udawali, że są bardzo zajęci jedzeniem zupy. Tata nawet pochwalił, że świetna zupa grzybowa, mama z uśmiechem przetykanym łzami odpowiedziała, że to nie świetna zupa grzybowa, najwyżej jest to świetny barszcz, wszyscy się śmiali i udawali, że to ze śmiechu wycierają łzy i było już wszystko bardzo dobrze. Potem było jeszcze jedno danie i jeszcze jedno, i jeszcze jedno – trudno było je zliczyć. Nawet już nie bardzo mógł jeść, ale jadł dalej, choćby dlatego, by ukryć wzruszenie, które wciąż jeszcze nim wstrząsało. Wreszcie pojawił się kompot z suszonych śliwek i to był koniec. Wtedy tata powiedział:
- Janek, baw się w kościelnego i zapal świece.
Wobec tego zaczął zapalać świeczki. Tata zgasił światło i zaczęło się kolędowanie. Janek wziął śpiewnik z kolędami i śpiewał jedną za drugą po kolei, których tylko melodie pamiętał. Siostrzyczka się do niego przytuliła i usiłowała mu wtórować, fałszując niemiłosiernie. Całemu śpiewaniu przewodziła mama, która miała śliczny głos. Tata włączał się tylko od czasu do czasu.
Tak mógłby siedzieć do samego rana i kolędować, ale mama stwierdziła, że już pora spać i że jeszcze moment, a Janek z siostrą pospadają z krzeseł jak gruszki z wierzby, bo im tak lecą głowy. Chociaż to nie była prawda, chętnie poszedł się myć, bo jednak w gruncie rzeczy spać mu się chciało. Za chwilę był już w łóżku, które na początku było zimne, pachniało krochmalem i świeżością jak nigdy w ciągu roku. Mama oświadczyła, że Janek z siostrą zostaną w domu, a ona z tatą pójdzie na pasterkę. A przedtem zrobi tylko porządek w kuchni.
Leżał w łóżku i przez uchylone drzwi patrzył na choinkę błyskającą w ciemnościach wszystkimi swoimi wspaniałościami. Było mu dobrze jak nigdy w życiu, tak dobrze, że najchętniej by umarł ze szczęścia. Przymrużył oczy, jak to miał zwyczaj robić. Kolorowe paciorki mrowiły się z góry na dół coraz bardziej, coraz szybciej, wreszcie tyle ich było, że aż stały się całkiem białe – to już nie były paciorki, tylko zawierucha, która wokół niego się kłębiła. Szedł w niej po omacku, ale wcale się nie bał. Chociaż płatki śniegu wirowały wokół niego, wcale nie czuł ani zimna, ani wiatru, ani śniegu na twarzy, było mu dobrze i ciepło. Szedł wciąż naprzód i nie obawiał się, że zbłądzi. Jeszcze mu tego nikt nie mówił, ani on sobie sam też nie, ale wiedział, że idzie do Jezusa, który się narodził w stajni. Nagle znalazł się na drodze w lesie. Las był podobny do parku, gdzie w lecie bawił się, a w zimie chodził czasem z mamą i siostrą na sanki. Były podobne drzewa i krzaki, tylko wszystkie przysypane grubą warstwą śniegu. Chociaż wiedział, że jest noc, to jednak było jasno – chyba od księżyca – a śnieg się skrzył jak diamenty. Nagle znalazł się na skraju jakiejś polany. W głębi niej zobaczył stajenkę. Była podobna do tej, którą budował w czasie Adwentu. Strzecha przywalona śniegiem, nad nią gwiazda z wielkim ogonem. Światło, które padało przez otwarte drzwi i okna, oświecało krzaki i drzewa stojące w pobliżu. Nagle znalazł się wewnątrz szopki. Klęczał na podłodze stajni. Obok siebie spostrzegł klęczącego tatusia i mamusię oraz siostrę, którzy uśmiechali się do niego. Poczuł się tak samo szczęśliwy jak w czasie Wigilii przy składaniu życzeń. Wtedy przypomniał sobie to, co mama mu powiedziała na samym początku Adwentu, że gdy będzie grzeczny, to Pan Jezus narodzi się dla niego. „Czy Jezus narodził się dla mnie także?” Poczuł, że musi spojrzeć w żłobek. „Jezus tam na pewno jest. Tylko czy ja Go zobaczę?” – przeniknął go głęboki niepokój. Ale przecież powinien zobaczyć. „Przecież przeprosiłem mamę, tatę i siostrę. Przecież starałem się być grzeczny podczas Adwentu”. Pełen determinacji zdecydował się. Z oczami pełnymi łez podniósł głowę – i ujrzał. Na sianku przykrytym białą chustą było Dzieciątko.
ks. M. Maliński

Kraina lodu



"Kraina Lodu" to opowieść o dwóch siostrach, księżniczkach Arendelle, niegdyś bardzo ze sobą związanych, które z czasem oddalają się od siebie. Wszystko zaczyna się, gdy obdarzona magicznymi mocami Elsa w czasie zabawy przypadkowo rani zaklęciem Annę. Dziewczynka zostaje uratowana, ale to wydarzenie kładzie kres wspólnym zabawom. Elsa resztę dzieciństwa spędza w swojej komnacie, próbując zapanować nad mocą. Mijają lata, dziewczęta dorastają i nadchodzi dzień koronacji Elsy. Mimo starań, by ukryć swoje magiczne zdolności, świeżo upieczona królowa zamraża posadzkę w sali balowej i przerażona ucieka. Nie wie, że oto sprowadziła na kraj niekończącą się zimę. Anna postanawia odnaleźć siostrę, by położyć kres pogodowym anomaliom. W drodze towarzyszyć jej będą handlujący bryłami lodu Kristoff, jego wierny renifer Sven oraz magiczny śniegowy bałwan Olaf.




 


piątek, 14 listopada 2014

Ja cię kocham, a ty śpisz (While You Were Sleeping)



Lucy, młoda, atrakcyjna dziewczyna pracuje jako kasjerka na stacji metra. Ma własne mieszkanie, kota, kilku kolegów z pracy, nie ma jednak nikogo bliskiego. Jej matka zmarła wiele lat temu i Lucy niezbyt ją pamięta, ukochany ojciec odszedł rok temu. Lucy wydaje się zadowolona z życia, coraz częściej jednak czuje, że czegoś w nim brakuje... Od wielu tygodni Lucy zafascynowana jest przystojnym, nieznajomym mężczyzną, który codziennie kupuje u niej bilet w drodze do pracy. Lucy marzy o rozmowie z nim, jest jednak zbyt nieśmiała, aby powiedzieć choć kilka słów w jego obecności.
W dzień Bożego Narodzenia samotna Lucy ofiarnie podejmuje się pełnić dyżur w kasie i widzi, jak grupa złodziei okrada i spycha na tory atrakcyjnego nieznajomego, obiekt jej skrytych marzeń o mężczyźnie idealnym. Bez chwili wahania Lucy rzuca się na pomoc nieznajomemu i w ostatniej chwili ratuje go przed nadjeżdżającą kolejką. Następnie towarzyszy nieprzytomnemu do szpitala, gdzie lekarze stwierdzają u niego stan śpiączki.
Na skutek nieopatrznych słów jednej z pielęgniarek przybyła do szpitala liczna rodzina Petera przekonana jest, że Lucy jest znaną im tylko ze słyszenia narzeczoną ich krewnego. Przyjmując pełne wzruszenia podziękowania, widząc troskę i życzliwość rodziny Petera dziewczyna nie ma serca wyjaśnić pomyłki. Przyjmuje zaproszenie na obiad, znajdując ciepło rodzinne, którego brakowało jej w samotnym życiu. Prawdy domyśla się jedynie przyjaciel domu, Saul, który prosi Lucy, aby do chwili przebudzenia Petera nie niszczyła złudzeń jego rodziny, dla której jest jedynym w tej chwili łącznikiem z osoba pogrążonego w śpiączce syna, brata i wnuka.

Rudolf czerwononosy renifer

"Rudolf czerwononosy Renifer" (ang. Rudolph the Red-nosed Reindeer) – znana w krajach Zachodu opowieść świąteczna, wielokrotnie adaptowana, między innymi jako piosenka, film telewizyjny oraz pełnometrażowy film kinowy.
Według opowieści, Rudolf jest jednym z latających reniferów, które ciągną sanie Świętego Mikołaja. Ma on magiczny "czerwony nos", który oświetla Mikołajowi drogę w noc wigilijną. Z uwagi na tę zdolność zajmuje on miejsce na samym przedzie zaprzęgu.
Pierwszą opowieść o Rudolfie napisał w 1939 roku Robert L. May dla sieci sklepów Montgomery Ward. Została ona opublikowana w formie książkowej i była rozdawana dzieciom, które odwiedziły sklepy w okresie świątecznym.
Według tej historii, Rudolf jest synem Donnera, jednego z ośmiu pierwotnych reniferów Świętego Mikołaja wymienionych w wierszu A Visit from St. Nicholas. Rudolf urodził się ze świecącym czerwonym nosem, przez co stał się wyrzutkiem i obiektem docinek ze strony innych reniferów. Pewnego razu noc wigilijna była tak mglista, że Mikołaj chciał zrezygnować ze swej corocznej podróży dookoła świata. Kiedy jednak zauważył Rudolfa, zdecydował, że jego nos będzie wyśmienitą lampą i oświetli mu drogę. Od tego czasu Rudolf jest stałym członkiem zaprzęgu Mikołaja i cieszy się szacunkiem innych reniferów. John Marks, szwagier Maya, napisał na podstawie tekstu Maya piosenkę pt. Rudolph the Red-Nosed Reindeer (Rudolf czerwononosy renifer). Od czasu powstania była ona wielokrotnie nagrywana przez innych artystów (m.in. przez Gene Autry w 1949, czy The Baseballs w 2012) i stała się częścią świątecznej kultury popularnej w krajach anglojęzycznych.

8 sposobów jak włączyć dziecko do świątecznych przygotowań


Naucz dziecko czekania

Tłumaczenie dziecku, kiedy nadejdą święta, nie jest proste, bo nawet dwulatki mają problem z odróżnieniem „wczoraj” od „ jutra”. Aby więc ułatwić smykowi czekanie, warto kupić lub zrobić kalendarz adwentowy. Maluch szybko może sprawdzić, czy zostało mało, czy dużo słodkości do zjedzenia z okienek, a tym samym - kiedy wreszcie przyjdzie ten wielki dzień.

Plusy: Dziecko uczy się cierpliwości i zaznajamia z pojęciami dotyczącymi czasu. Poznaje znaczenie słów „jutro”, „za kilka dni”, „za chwilę”.

Ćwiczcie składanie życzeń

Opowiedz dziecku o tradycji składania świątecznych życzeń. Wytłumacz, że chodzi o to, by sprawić drugiej osobie radość. Możecie także ułożyć przykładowe życzenia i ćwiczyć ich składanie, np. misiom czy lalkom. Warto również wraz ze smykiem przygotować kartki świąteczne dla bliskich, z którymi nie będziecie mieli okazji spotkać się przy świątecznym stole. Nie zapomnijcie także o liście do Świętego Mikołaja – jest dla dziecka jednym z nielicznych dowodów na istnienie tej postaci, a dla ciebie i reszty rodziny świetną podpowiedzią, jakie prezenty kupić maluchowi.

Plusy: Maluch poznaje tradycję oraz uczy się zasad dobrego wychowania. Dowiaduje się także, jak ważne są więzi z rodziną i bliskimi.


Pomóżcie innym

Przed świętami mobilizuje się wiele organizacji charytatywnych. Wytłumacz starszakowi, że nie wszystkie dzieci mają takie fajne zabawki jak on, namów go, by wybrał kilka, którymi już się nie bawi, i oddajcie je potrzebującym.

Zachowajcie świąteczne wspomnienia

Rozejrzyj się dookoła i zobacz, jak jest pięknie. Rozświetlone milionem lampek ulice zachwycą maluszka. Pójdź z dzieckiem na spacer tam, gdzie świąteczne dekoracje lśnią najpiękniej. I koniecznie zabierz ze sobą aparat fotograficzny, by utrwalić radość i zachwyt na twarzy swojego brzdąca.

Plusy: Zazwyczaj dzieci nie pamiętają konkretnych wydarzeń z pierwszych 4 lat życia (to normalne rozwojowe zjawisko nazywane amnezją wczesnodziecięcą). Po latach tylko zdjęcia przypomną maluchowi o magii pierwszej choinki i prezentów.

Zróbcie świąteczne dekoracje

Świąteczna atmosfera to także świątecznie ozdobiony dom. Zróbcie łańcuch z bibułek czy popcornu, ulepcie bałwanki i aniołki z masy solnej. Można z dzieckiem zrobić wyklejanki. Naszej córci wycięłam z kolorowego bloku technicznego choinkę, posmarowałam klejem, a ona przyklejała sobie wedle uznania  gotowe scrapki. Użyję tej choinki do jednej z kart grudniownika :)


 Plusy: Przy zabawach plastycznych malec rozwija nie tylko wyobraźnię i talent artystyczny, ale także zdolności manualne. Dziecko nabiera też pewności siebie, bo dla babci ozdoby wykonane przez wnuczka będą piękniejsze od tych z galerii sztuki.

Śpiewajcie razem

Nawet jeśli w waszym domu nie było tradycji śpiewania kolęd, wprowadźcie ją teraz. Jeśli się wstydzisz – włączaj kolędy z płyt i dośpiewuj fragmenty, które znasz. Zachęcaj też dziecko, by dogrywało melodię na bębenku czy dzwoneczku.

Plusy: Śpiewanie i słuchanie kolęd umuzykalnia. To także dobra gimnastyka dla mózgu smyka. I jeszcze jedno: rodzinne kolędowanie zacieśnia więzi między wami.

Gotuj z dzieckiem

Zaproś malucha do kuchni. Już niemowlę może uczestniczyć w przygotowaniach, wybijając rytm drewnianą łyżką. Starszaka zaś możesz poprosić o bardziej odpowiedzialne zajęcia: przesiewanie mąki na pierogi czy ubijanie jajek. Koniecznie też upieczcie i udekorujcie wspólnie pierniczki.

Plusy: Maluch uczy się, że obowiązkami należy się dzielić.


 Czytajcie świąteczne opowieści.

To miłe dla rodzica i dla dziecka. Wspólne czytanie przynosi wiele korzyści. My mamy w swojej biblioteczce już dwie wielkie księgi z opowieściami świątecznymi różnej maści dla dzieci. Czytamy. Śpiewamy wierszyki. Odliczanie do świąt staje się dużo milsze.
Taką mamy min w zbiorach. Gruba okładka z błyszczącą choinką.
To jedna z ulubionych książek córusi.
Książka ma 211 stron, na każdej jedno opowiadanie. Pięknie ilustrowana.
"Zbiór opowieści świątecznych związanych z okresem Bożego Narodzenia, dzięki którym Mały Czytelnik może przybliżyć sobie tradycje i zwyczaje świąteczne. Pozna kluczowe wartości w życiu, takie jak: miłość, przyjaźń, dobro czy poświęcenie. Opowieści uczą jak patrzeć na świat, by nie zagubić życzliwości, która należy się wszystkim."
Warto kupić taką książeczkę :-)







zrodlobabyonline i tekst wlasny

Ubranie a nastrój

Niektórzy psychologowie potrafią odgadnąć osobowość człowieka na podstawie jego ubioru. Ludzie zamknięci w sobie, nieśmiali, niepewni swojej wartości noszą ciemne i obszerne stroje, zupełnie jakby pragnęli się w nich schować. Obcisłe spodnie i spódniczki noszą kobiety energiczne, trzeźwo patrzące na życie. Pastelowe, powiewne suknie lubią osoby oderwane od rzeczywistości, żyjące we własnym świecie. Duże, geometryczne wzory na tkaninach (paski, kwadraty, romby) wybierają ludzie rozsądni i praktyczni. Zbyt obcisły i jaskrawy strój to w rzeczywistości oznaka niskiej samooceny. Oczywiście, są to uogólnienia i na pewno zdarzają się wyjątki. Wiedząc jednak o związku istniejącym pomiędzy charakterem człowieka i stylem ubierania się, możemy manipulować... własnym nastrojem!

Jeżeli z natury jesteś nieśmiałą romantyczką, a udajesz się na bardzo ważne spotkanie w sprawie pracy, możesz zmienić się w przebojową bizneswoman, zakładając odpowiedni strój! Najlepiej prosty, elegancki kostium złożony z żakietu i spódnicy albo - jeżeli musisz odegrać naprawdę „silną" i zdecydowaną kobietę - spodni. Nie ubieraj szpilek, które sprawią, że będziesz nastawiona raczej na urocze spotkanie damsko-męskie, a nie rozmowę w interesach. Jeżeli jesteś zmęczona i przygnębiona, załóż luźny, puchaty sweterek lub miękką bluzę, koniecznie w jasnym kolorze. Już po kilku chwilach zacznie cię ogarniać poczucie bezpieczeństwa. Kiedy jest ci smutno, nigdy nie zakładaj ubrań z szorstkiej wełny lub sztucznego jedwabiu. Działają one jak „pożeracze" energii.

Możesz nosić ciemne kolory, jeżeli chcesz się skoncentrować albo gdy masz sporo spraw do załatwienia. Jeżeli natomiast założysz coś ciemnego na wyprawę nad jezioro czy do lasu, nie dziw się, że już po pół godzinie będziesz zirytowana - czarna koszulka to sygnał dla twojej podświadomości, że czas na pracę umysłową, a nie wypoczynek i zabawę!
Aby wiedzieć, jakiego stroju potrzebujesz na daną. okazję, wystarczy zastanowić się, czy zmieniając strój, nie zaczynasz inaczej poruszać się i gestykulować. W dżinsach i butach na płaskim obcasie chodzimy szybciej, pewniej, ruchy rąk są zamaszyste. Czujemy się młodsze i... niezbyt odpowiedzialne. W koronkowej bluzce wpadamy w nostalgiczny nastrój. W luźnym dresie czujemy się rozleniwione. Jeżeli jednak założymy bluzę i obcisłe legginsy - nabierzemy energii! Dlaczego panna młoda występuje w białej sukni? Aby czuła się trochę bezradna i „oddała się" pod opiekę odzianego w czerń (kolor skupienia) pana młodego.



astropl

czwartek, 13 listopada 2014

Gdzie jest pani Mikołajowa (Finding Mrs. Claus)

Jessica (Mira Sorvino) od dawna czuje się w swoim małżeństwie samotna - mąż (Will Sasso) nigdy nie ma dla niej czasu. Nic dziwnego, jest przecież Świętym Mikołajem, który ma zimą pełne ręce roboty. Zaniedbywana kobieta postanawia spełnić swoje marzenie i wyjechać na święta do Las Vegas. Poznaje tam pewną samotną matkę (Laura Vandervoort), która wiąże ze zbliżającą się Gwiazdką wielkie nadzieje: wierzy, że spotka w końcu tego jedynego… Tymczasem zaniepokojony Święty Mikołaj rzuca wszystko i rusza śladem żony. Czy to oznacza, że pod choinką w tym roku nie będzie prezentów? Urocza komedia romantyczna, która zapewnia sporą dawkę pozytywnych emocji i świątecznego ciepła. Film, pełen zwrotów akcji i zabawnych gagów, wyreżyserował Mark Jean, specjalista od rodzinnych opowieści (filmy TV Kres długiej drogi, Autostopem do Gwiazdki), a w głównych bohaterów z wdziękiem wcielili się laureatka Oscara Mira Sorvino (Jej wysokość Afrodyta, Dziewczyny z przemytu) i Will Sasso (Medal dla miss, Prawie doskonali). Zdaniem krytyków duet świetnie poradził sobie z rolami - między aktorami jest wyraźna chemia, która przekłada się na zadowolenie widzów.


środa, 12 listopada 2014

Świąteczne zaręczyny (Holiday Engagement)

Zbliżająca się do trzydziestki Hillary Burns, w końcu zamierza się ustatkować, u boku majętnego adwokata Jasona. Niestety kilka dni przed świątecznym wyjazdem do rodziny, jej ukochany zostawia ją. Chcąc spełnić oczekiwania rodziny Hillary, znajduje bezrobotnego aktora Davida, który zgadza się wcielić w jej narzeczonego.

Elf, który jadł za dużo

Na dalekiej północy żył mały elf, który miał na imię Franek. Franek miał duży problem, ponieważ przed świętami Bożego Narodzenia stawał się smutny i markotny. Żeby zapomnieć o niewesołym nastroju, całymi dniami objadał się. Święty Mikołaj zauważył problem małego elfa i postanowił mu pomóc. Tym bardziej, że Franek przestawał się mieścić w swoje ubranka. Staruszek wiedział, że jego mały pomocnik musi się poczuć wyjątkowy i wyróżniony, więc zlecił mu specjalne zadanie. Franek miał naprawić wszystkie stare i zepsute zabawki. Mały elf był bardzo zadowolony, gdyż wreszcie poczuł się doceniony, a praca pochłonęła go całkowicie. Całe dnie spędzał teraz w warsztacie, reperując zniszczone zabawki. Franek nie objadał się już, ponieważ nie miał czasu na jedzenie. Zaczął zwracać uwagę na to, co je i zdrowo się odżywiał. Dzięki temu wkrótce jego stare ubranka, które od dawna były za małe, stały się świetnie dopasowane. A Święty Mikołaj za każdym razem, gdy widział Franka, uśmiechał się radośnie, bo tylko on znał jego problem i potrafił go rozwiązać.

Księżyc na dzisiaj

12.11.2014
środa

W środę Księżyc wciąż wędruje przez znak rodzinnego Raka.

W nocy całkiem już ustąpi napięcie z wczorajszego dnia. Księżyc wyjdzie poza zasięg formacji T-kwadrat z Marsem, Uranem i Plutonem i stres opadnie. Po 4:00 nad ranem uściśli się trygon pomiędzy Merkurym w Skorpionie a Neptunem w Rybach. Na cały dzień przyniesie nam ożywienie intuicji. Warto pamiętać, co dziś nam się przyśni – sny będą wyjątkowo wyraziste i ważne. Poza tym pracować dziś będzie nasza wyobraźnia i możemy znaleźć ciekawe inspiracje. Będzie to świetny czas dla artystów, którzy odczują przypływ natchnienia. Z łatwością wczujemy się dziś w uczucia innych ludzi, będziemy nastawieni bardzo empatycznie i z każdym uda się nam porozumieć w sposób subtelny i ze współczuciem.

Przed 9:00 rano Księżyc utworzy trygon z Wenus w Skorpionie, niosąc wyjątkowo miłą atmosferę i harmonijne relacje z ludźmi. Od rana będziemy czuli potrzebę przebywania w towarzystwie, wśród innych osób, będziemy wobec siebie bardzo życzliwi. Zapowiada się sympatyczny początek dnia.

Po 10:00 Księżyc ustawi się w trygonie również do Saturna w Skorpionie, sprawiając, że będziemy poważni, rozważni i bardziej odpowiedzialni. To świetny moment, by wziąć się do pracy, nadgonić z zaległymi obowiązkami. Dobry też, by pozałatwiać różne sprawy urzędowe – ludzie na stanowiskach będą nam teraz sprzyjali.

Potem Księżyc wejdzie już w pusty bieg i nie będzie tworzył żadnych aspektów do planet aż do końca swojego pobytu w Raku, czyli do wieczora. Od południa lepiej więc już nie brać się za żadne nowe projekty ani nie zaczynać nowych przedsięwzięć, bo i tak nic z nich nie wyjdzie. Jeśli mamy coś pilnego do rozpoczęcia, pamiętajmy, by zdążyć rano, zanim Księżyc wejdzie w pusty bieg.

Wieczorem, przed 20:00, Księżyc opuści Raka i wkroczy do znaku radosnego Lwa. Przez następne dwa dni będziemy w bardziej optymistycznym nastroju. Będziemy mieli ochotę zdobywać uznanie, „błyszczeć” w towarzystwie, pokazywać się wśród ludzi. Chętnie oddamy się dobrej zabawie, imprezom, rozrywce. To też dobre dni na flirty i romanse.

W takim nastroju zakończy się dzień. A już jutro czekają nas dwa bardzo ważne tranzyty. Po pierwsze Wenus utworzy koniunkcję z Saturnem, wnosząc więcej powagi i rozsądku w nasze relacje, stabilizując sytuację uczuciową. Niestety może też wnieść w nasze związki więcej chłodu i poczucia obowiązku, które przysłonią pozytywne strony relacji. Jeśli od dawna borykamy się z problemami w związku, teraz mogą one wyjść na powierzchnię i nawet doprowadzić do rozstania. Koniunkcja przyniesie też twarde zderzenie z rzeczywistością – jeśli przy ostatniej kwadraturze Wenus-Jowisz zaszaleliśmy i wydaliśmy za dużo pieniędzy, teraz przyjdzie otrzeźwienie i przykra refleksja, a nawet jakieś kłopoty… Drugim tranzytem jest kwadratura Marsa z Uranem. To z kolei bardzo wybuchowy aspekt, pod wpływem którego będziemy działali impulsywnie, dążyli do uwolnienia się ze wszelkich zobowiązań, do buntu przeciwko ograniczeniom. Jeśli jakaś relacja już nie działa w naszym życiu tak jak powinna, Mars z Uranem również skłonią nas do jej zakończenia – niestety w sposób nagły i niezbyt przyjemny.

wtorek, 11 listopada 2014

Być jak święty Mikołaj

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Drake Hunter, producent zabawek, wpada na perfidny plan marketingowy. Wysyła swoich przebranych za Świętych Mikołajów pracowników do wszystkich sklepów w mieście z przebiegłą misją. Mają namawiać dzieci, by prosiły swoich rodziców o zabawki produkowane przez jego firmę! Prawdziwy Św. Mikołaj jednak patrzy i nie pozwoli Hunterowi na zrealizowanie jego planu… Przemienia go w grubego, ubranego na czerwono brodacza. Od tej pory Drake’a nikt nie rozpoznaje. Musząc sobie poradzić z nową sytuacją, zatrudnia się jako Św. Mikołaj w sklepie z zabawkami, produkowanymi przez własną firmę. Doprowadzi to do świątecznej przemiany…



Deklaracja własnej wartości

"Na pytanie piętnastoletniej dziewczynki, co ma uczynić, aby przeżyć fascynujące życie, odpowiedziałam:

Jestem sobą.
Na całym świecie nie ma nikogo, kto byłby dokładnie taki sam jak ja. Zdarzają się ludzie, którzy są częściowo do mnie podobni, lecz w sumie nikt nie jest taki, jak ja. Dlatego też, cokolwiek robię, jest autentycznie moje, ponieważ ja sama decyduję się na to.
Do mnie należy wszystko, co jest mną – moje ciało, włączając jego funkcje; mój umysł i wszystkie myśli i pomysły; moje oczy oraz wszystko, co widzę; moje uczucia, bez względu na to, czy to gniew, radość, zdenerwowanie, miłość, rozczarowanie czy entuzjazm; moje usta i wszystkie słowa, jakie z nich wychodzą – uprzejme, słodkie, ale tez gburowate, wulgarne, właściwe i niewłaściwe; mój głos, głośny czy ściszony; wszystkie moje uczynki wreszcie, czy względem innych, czy względem siebie samej.
Należą do mnie wszystkie moje wyobrażenia i nadzieje, marzenia i obawy.
Należą do mnie moje osiągnięcia i sukcesy, moje niepowodzenia i błędy.
Ponieważ należę cała do siebie, mogę się gruntownie poznać. Jeśli tak uczynię, pokocham się i zaprzyjaźnię z każdą cząstką mnie, a dzięki temu cała będę mogła działać w swym najlepszym interesie.
Oczywiście, są we mnie rzeczy, które wprawiają mnie w zakłopotanie; są i takie, których jeszcze o sobie nie wiem. Dopóki jednak odnoszę się do siebie z przyjaźnią i miłością, mogę odważnie i z ufnością szukać dróg wyjścia z zakłopotania i sposobów, by poznać się lepiej.
Bez względu na to jak wyglądam i brzmię, cokolwiek mówię i robię, cokolwiek myślę i czuję w danej chwili, wszystko jest mną, czymś autentycznym, co wskazuje, gdzie znajduję się w danym momencie.
Później, gdy będę przeglądać w myśli, jak wyglądałam i brzmiałam, co mówiłam i robiłam, co myślałam i czułam, może się okazać, że niektóre fragmenty nie pasują do całości. Mogę je odrzucić i zatrzymać wyłącznie te, które są odpowiednie. Mogę też wymyślić coś nowego, by zastąpić to, co odrzuciłam.
Widzę, słyszę, czuję, myślę i wiele potrafię. Mam wszystko, co potrzebne, by przeżyć, by być blisko z innymi, tworzyć, znajdować sens i ład w świecie ludzi i spraw obok mnie.
Należę do siebie, a więc mogę się przeprojektowywać do woli.
Jestem wystarczająco dobra, bo chcę otwarcie być sobą.
Jestem sobą. Jestem jak najbardziej w porządku".
Virginia Satir

Jaki prezent sprawi Ci największą radość?

Łatwo jest zadowolić Pannę, ponieważ lubi praktyczne podarunki lub po prostu pieniądze, trudniej wybrać coś dla wybrednego Barana.




BARAN 21.03-20.04
Gdy rozpakowujesz ozdobny pakuneczek, dłonie aż drżą Ci z przejęcia. Tak bardzo chcesz zobaczyć, co kryje się w środku. Będziesz wzruszona, gdy znajdziesz tam jakiś oryginalny drobiazg. Najważniejsze, by była to rzecz której nie można ot tak kupić w każdym sklepie. Potrafisz docenić to, że ofiarodawca zadał sobie trud i wyszukał ją specjalnie dla Ciebie.

BYK 21.04-20.05
Lubisz prezenty praktyczne, z których miałabyś konkretny pożytek. Choć nie znaczy to że nie jesteś romantyczką. Za słowem „użyteczny" może kryć się flakon ulubionych perfum lub broszka, którą wypatrzyli w galerii. Ucieszysz się też, gdy będzie to balsam do ciała. Nie obrazisz się, jeśli ktoś w delikatny sposób zapyta, czym chciałabyś zostać obdarowana.

BLIŹNIĘTA 21.05-21.06
Zdecydowanie niełatwo wybrać dla Ciebie  prezent. Sprawiasz wrażenie osoby, która nie przywiązuje wagi do przedmiotów. Poza tym na każdym kroku zaznaczasz, że posiadasz wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia. Jednak będziesz zachwycona, gdy otrzymasz ręcznie wykonaną kartkę z niebanalnymi życzeniami lub piękną ramkę że zdjęciem drogiej sercu Ci osoby.

RAK 22.06-22.07
Przyjaciele i bliskie Ci osoby nie mają na ogół problemów z wyborem upominku dla  Ciebie. Będzie to reprodukcja ulubionego obrazu, album poświęcony malarstwu lub pełny inspirujących fotografii. Jako miłośniczka sztuki bardzo ucieszysz się z takiego prezentu. A gdy jeszcze ukochany zrobi Ci niespodziankę i zaprosi Cię na kolację przy świecach, wzruszysz się do łez.

LEW 23.07-23.08
Uwielbiasz być obdarowywana, szczególnie przez płeć przeciwną. Gdy towarzyszy temu szczególna oprawa, czujesz się prawdziwą damą... Często leżąc z zamkniętymi oczami, wyobrażasz sobie że wyjątkowo przystojny mężczyzna wręcza Ci małe puzderko. Delikatnie uchylasz jego wieczko i we wnętrzu dostrzegasz błyszczące oczko złotego pierścionka...

PANNA 24.08-23.09
Twój praktycyzm i bezpośredni styl bycia sprawiają, że bliscy często czują się urażeni. Na przykład, wręczając Ci wiązankę kwiatów, usłyszą, że nie warto było wydawać na nią pieniędzy. Jesteś zwolenniczką praktycznych prezentów. Ucieszysz się z nowych, ale tylko markowych rękawiczek, gdyż stare nie pasują kolorem do tegorocznego płaszcza, albo lakieru twojego samochodu. Na ogół Panny od swojej rodziny wolą jednak otrzymywać kopertę z banknotem, niż nietrafiony prezent.

WAGA 24.09-23.10
W domu posiadasz sporą kolekcje lekcję płyt, którą nieustannie powiększasz. Będziesz uradowana, jeśli otrzymasz starannie zapakowane limitowane wydanie ulubionego artysty lub reżysera. Osoba Cię obdarowująca, spędzi długie godziny na poszukiwaniach, zanim znajdzie coś, co zadowoli Twój gust.

SKORPION 24.10-22.11
Spośród wszystkich znaków zodiaku właśnie Ty masz największe skłonności do popadania w snobizm. Aby prezent sprawił Ci radość, powinien być drogi i luksusowy. Dobry alkohol, markowe wieczne pióro, jedwabna apaszka zaspokoją  Twoją potrzebę wyróżniania się z tłumu. Ewentualnie może to być biżuteria, jednak zamówiona specjalnie dla Ciebie.

STRZELEC 23.11-21.12
Gdybyś miała napisać list do np. świętego Mikołaja, nie prosiłabyś go o nowy komplet i garnków ani ekskluzywną francuską szminkę. Największą radość sprawiłby Ci bilet lotniczy do egzotycznego zakątka Ziemi. Ponieważ jednak nie wypada prosić bliskich o tak wiele ucieszysz się także z przewodnika po ciekawym kraju albo z prenumeraty magazynu poświęconego podróżom.

KOZIOROŻEC 22.12-20.01
Nie razi Cię zachodni zwyczaj sporządzania listy prezentów ślubnych. Uważasz, że to dobry pomysł, i chciałabyś, aby znalazł zastosowanie także w przypadku mniej ważnych uroczystości. Otrzymywałabyś przynajmniej to, co Ci się podoba i jest dla Ciebie użyteczne (innych prezentów nie uznajesz). Także Osoby obdarowujące miałyby ułatwione zadanie.

WODNIK 21.01-20.02 
W Twoim domu aż roi się od  bibelotów i chociaż podczas każdego sprzątania odgrażasz się, że kiedyś pozbędziesz się tej kolekcji, by oszczędzić sobie pracy, tak naprawdę nie zrobiłabyś tego za żadne skarby świata. Uwielbiasz dostawać egzotyczne figurki, wazoniki, podstawki, na szczęście wiedzą o tym Twoi bliscy, którzy z każdej podróży przywożą Ci drobny upominek.

RYBY 21.02-20.03
Czym można obdarować  wrażliwe, marzycielskie Ryby? Wszyscy, którzy dobrze Cię znają, wiedzą, że nic nie ucieszy Cię tak bardzo jak książka. Może to być romans albo tomik poezji. Nie będziesz mogła doczekać się chwili, kiedy zostaniesz sama, zatopisz się w lekturze i przeniesiesz do tego cudownego świata, stworzonego przez Twoją bujną wyobraźnię.



zrodlo astropl

Elfy pomocnicy świętego Mikołaja

Elf Świętego Mikołaja – folklorystyczna postać, która mieszka ze Świętym Mikołajem na biegunie północnym.
Według niektórych tradycji elfy wyręczają Świętego Mikołaja w rozdawaniu prezentów pod choinkę lub mu w tym pomagają. Elfy przedstawiane są jako stowrzonka ze spiczastymi uszami, w zielonych lub czerwonych strojach, w spiczastych kapeluszach.
Do zadań Elfów należą między innymi produkcja zabawek w fabryce świętego i dbanie o renifery. Zostały po raz pierwszy wprowadzone przez Louisa May Alcott w 1856 roku. Obraz Elfów spopularyzował Godey w swojej książce w świątecznym wydaniu - przedstawiającego Mikołaja w otoczeniu zabawek i elfów. 
Występują w filmach między innymi w Elf, Warsztat świętego Mikołaja.
W różnych krajach pomocnicy Mikołaja mają różne nazwy. W Islandii są chłopcy Yule, którzy chodzą od grudnia 12 i 24 w różnych domach składają wizyty każdego dnia płatają figle dzieciom. W Belgii i Holandii towarzysz nazywa się Zwarte Piet (Czarny Piotr), w Niemczech są Knecht Ruprecht i w Luksemburgu są one znane jako Hoesecker. We wschodnich regionach Francji Père Fouettard towarzyszy Mikołajowi.
Altoona, Pensylwania i coraz większa liczba gmin w okolicach Bostonu świętuje Buzzlewitz dnia 11 listopada. Według tradycji Lowther, Buzzlewitz to elf, który jest wysyłany przez Mikołaja żeby zebrać listy dzieci na Boże Narodzenie. W dniu 11 listopada każdego roku o 11 wieczorem, dzieci zostawiają swoje listy i świąteczne ciasteczka Snickerdoodle na parapetach lub w kuchni. Buzzlewitz przychodzi w nocy, w zamian za listy pozostawia miętę i żołędzie. 

A kto u was zabiera listy dla Mikołaja?



poniedziałek, 10 listopada 2014

Candy Mikołajkowe

Witam.
Przygotowałam dla was rozdanie świąteczne.
Z okazji nadchodzących świąt, a bliżej Mikołajek.
To już drugie nasze wspólne święta.

Zasady zabawy.

1. Zapisy trwają od 10.11.2014 do 2.12.2014.
2. Wysyłka na terenie PL.
3. Losowanie 3.12.2014.
4. Wysyłka 4.12.2014.
5. Należy umieścić baner z podlinkowaną grafiką na swoim blogu.
6. Dodatkowy głos to udostępnienie linka na fb, proszę zostawić link:)
7. Zostać publicznym obserwatorem bloga.
8. Miło widziane *like* na fun page tegoż bloga.
9. Jeśli nie jesteś blogerem zostaw maila.
10. Jeżeli zgłosi się więcej niż 30 osób, dołożę dodatkową niespodziankę.
11. Jeśli masz problem z pobraniem grafiki z bloga - zrób to z facebooka lub napisz to wyślę grafikę na maila
- baner to warunek konieczny :)

Wzór zgłoszenia:
1. Obserwuję jako (...) .
2. Lubię na fb jako (...) .
3. E-mail.
4. Baner na (link).
* dodatkowe 
5.Udostępniam na fb jako (...) [link].

Nagrody.

Dwie drewniane zawieszki w kolorze białym - aniołki.


Zawieszka wiklinowa gwiazda z drewnianymi gwiazdkami i kulkami w kolorze białym.


Zawieszka wiklinowe białe serce.

Powodzenia!!

sobota, 8 listopada 2014

To co mam

Na dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia szpital był ostatnim miejscem, w którym chciałam się znaleźć. To była nasza pierwsza Gwiazdka w Minnesocie. Pragnęłam, byśmy ją zapamiętali, ale przecież nie w ten sposób.
Przez całe tygodnie ignorowałam ból w lewym boku, ale było coraz gorzej. Wreszcie poszłam do lekarza.
- To kamienie żółciowe – powiedział. – Musimy natychmiast operować.
Protestowałam, że to najmniej odpowiedni czas na leżenie w szpitalu, ale mój mąż i przyjaciele przekonali mnie i obiecali, że zajmą się wszystkimi sprawami domowymi.
Z trudem otworzyłam oczy po dwóch dniach, które przespałam po operacji. Gdy doszłam trochę do siebie, zobaczyłam pokój szpitalny, który wyglądał jak przystrojona świątecznie kwiaciarnia. Na parapetach królowały czerwone poinsecje, a stosy kartek świątecznych czekały, by je otworzyć. Na stoliku przy moim łóżku stało maleńkie drzewko udekorowane przez moje dzieci. Na półce nad zlewem pyszniły się czerwone róże od moich rodziców i stroik ze świeczkami od naszego sąsiada. Byłam otoczona miłością i troską.
Mąż powiedział mi podczas wizyty, że przyjaciele przynieśli jedzenie dla całej rodziny i zaproponowali, że zaopiekują się czwórką naszych dzieci.
- Mam dla pani jeszcze więcej kwiatów! – usłyszałam głos pielęgniarki, która zaczęła robić miejsce na parapecie wśród poinsecji. – Chyba będziemy musieli wysłać panią do domu – zażartowała. – Już powoli zaczyna brakować miejsca. Pielęgniarka wyjęła z kieszeni fartucha następną partię świątecznych kartek dla mnie.
Zaczęłam czytać życzenia powrotu do zdrowia i wtedy usłyszałam głos:
- No, podobają mi się te kwiaty.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam kobietę, która leżała na sąsiednim łóżku. Była drobną, mniej więcej czterdziestoletnią kobietą z zespołem Downa. Miała krótkie kręcone siwe włosy i brązowe oczy. Gdy się poruszała, szpitalna koszula podnosiła się jej aż do szyi, ukazując nagie ciało. Chciałam jej pomóc, ale wciąż byłam podłączona do kroplówki. Kobieta patrzyła na moje kwiaty z dziecięcym zachwytem.
- Mam na imię Bonnie – powiedziałam. – A ty?
- Ginger – odparła, przewracając w górę oczami i ściągając usta. – Doktor naprawi moją stopę. Jutro mam opii-rację.
Rozmawiałyśmy aż do obiadu. Ginger opowiadała mi o domu, w którym mieszka wraz z innymi niepełnosprawnymi i do którego chciałaby wrócić na gwiazdkowe przyjęcie. Ani razu nie wspomniała o rodzinie, a ja nie pytałam.
Tego popołudnia przyszła cała moja rodzina, razem z naszym niepełnosprawnym pięcioletnim synkiem Adamem. Ginger rozmawiała wesoło ze wszystkimi, opowiadając o moich pięknych kwiatach. Ale głównie patrzyła na Adama.
- No, podoba mi się twój Adam – powiedziała później. I powtarzała to wiele razy, tak samo jak poprzednio o moich kwiatach.
Następnego dnia Ginger miała operacje, a mnie pielęgniarka zabrała na mały spacer po korytarzu. Byłam szczęśliwa, że znów jestem na nogach. Kiedy wróciłam do pokoju, stanęłam w drzwiach i wtedy uderzył mnie niesamowity kontrast między dwiema częściami pokoju. Po stronie Ginger stało starannie zasłane łóżko, ale brakowało tam kartek, kwiatów i odwiedzających. Moja strona pęczniała od kwiatów, stosów kartek z życzeniami i stroików, które przypominały mi, jak bardzo jestem kochana.
Ginger nikt nie przysłał kwiatów ani kartek, ani nikt jej nigdy nie odwiedził. Zastanawiałam się czy pewnego dnia tak samo będzie z Adamem. Szybko pozbyłam się tej myśli i podjęłam decyzję – podaruję Ginger coś swojego.
Podeszłam do okna i spojrzałam na stroik z czerwonymi świeczkami. Pomyślałam jednak, że będzie pięknie wyglądał na naszym świątecznym stole i odłożyłam go. A co z poinsecjami? Swoją głęboką czerwienią wspaniale rozjaśnią wejście do naszego domu. No i oczywiście nie mogę jej podarować róż od mamy i taty.
Usprawiedliwienia przychodziły jedno po drugim: kwiaty zaczynają więdnąć, ofiarodawca się obrazi, przyda się to po powrocie do domu. Nie potrafiłam rozstać się z żadną rzeczą. Potem wróciłam do łóżka, usiłując zagłuszyć wyrzuty sumienia postanowieniem, że jutro zamówię w szpitalnym sklepiku kwiaty dla Ginger.
Gdy Ginger wróciła po operacji, wolontariuszka przyniosła jej mały skromny zielony stroik z czerwoną kokardą i powiesiła go na pustej ścianie nad jej łóżkiem. Tego wieczoru przyszło do mnie jeszcze więcej gości. Ginger, choć dopiero dochodziła do siebie po operacji, witała się ze wszystkimi i z dumą pokazywała swój stroik.
Następnego ranka przyszła pielęgniarka, by powiedzieć, że Ginger wraca do domu opieki, a samochód jest już w drodze.
Oznaczało to, że Ginger wróci na czas, by wziąć udział w świątecznym przyjęciu. Cieszyło mnie to, lecz mimo wszystko czułam się winna. Szpitalny sklepik wciąż był zamknięty. Raz jeszcze spojrzałam na swoje kwiaty. Czy mogę się z nimi rozstać?
Pielęgniarka przyprowadziła wózek, a Ginger zebrała swoje drobiazgi i wyciągnęła z szafy płaszcz.
- Naprawdę się cieszę, że cię poznałam, Ginger – powiedziałam. Moje słowa były szczere, lecz wyrzucałam sobie, że nie potrafię inaczej wyrażać swoich uczuć.
Pielęgniarka pomogła jej włożyć płaszcz i usiąść na wózku. Potem zdjęła ze ściany stroik, podała go jej i skierowała wózek do drzwi.
- Zaczekaj – zawołała Ginger.
Wstała z wózka i pokuśtykała wolno w moją stronę. Wyciągnęła prawą rękę i delikatnie położyła stroik na moich kolanach.
- Wesołych Świąt. Jesteś miłą panią – powiedziała i uścisnęła mnie.
- Dziękuję – wyszeptałam.
Nie potrafiłam wykrztusić z siebie niczego więcej. Ginger usiadła na wózku i wyjechała z pokoju.
Gdy spojrzałam na mały stroik, miałam łzy w oczach. Przecież to był jej jedyny prezent. A ona dała go mnie.
Popatrzyłam na jej łóżko. I znów było tam pusto i smutno. Ale słysząc trzask zamykanych drzwi od windy, wiedziałam już, że Ginger ma dużo, dużo więcej niż ja.

Bonnie Shepherd

Gdy wpadniesz w tarapaty ....


 BARAN 21.03-20.04
Trudności, które napotykasz na swej drodze, mobilizują Cię do działania. „Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście", tak brzmi Twoja życiowa dewiza. Dlatego zamiast rozpaczać i załamywać ręce, zastanawiasz się, jak postąpić. Trzeba przyznać, że najczęściej wybierasz najlepsze z możliwych rozwiązań.

BYK 21.04-20.05
Zanim podejmiesz decyzję, zastanawiasz się, jakie może mieć skutki, i opracowujesz kilka wariantów planu działania. Nie znosisz improwizacji, więc bierzesz pod uwagę każdą ewentualność. Ale w życiu nie wszystko można przewidzieć... Gdy zdarzy się coś niespodziewanego, ogarnia Cię popłoch.

BLIŹNIĘTA 21.05-21.06
Wychodzisz z założenia, że ludzie są po to, by sobie pomagać. Dlatego bez względu na to, w jak trudnej sytuacji się znajdziesz, zawsze ktoś poda Ci pomocną dłoń. Z takim przekonaniem łatwiej podejmujesz ryzyko i, przyznaj się sama przed sobą, nieraz na własne życzenie pakujesz się w kłopoty.

LEW 23.07-23.08
Choćby wokół Ciebie wszystko się waliło, Ty zachowasz królewską godność i opanowanie. Nie pokażesz po sobie, że się boisz albo czujesz się niezręcznie. Dzięki temu osoby, które Ci towarzyszą, również nie stracą głowy. Spokój sprzyja właściwym rozwiązaniom, więc razem wybrniecie z kłopotów.

RAK 22.06-22.07
Gdy znajdziesz się w sytuacji! bez wyjścia, najpierw rozglądasz się za jakimś silnymi mężczyzną, który mógłby Ci pomóc. Jeśli nie ma takiego] w zasięgu wzroku, z duszą na ramieniu przystępujesz do działania... I wtedy ze zdziwieniem stwierdzasz, że jednak potrafisz radzić sobie sama...

PANNA 24.08-23.09
Kłopoty? Dla Ciebie takie] pojęcie w ogóle nie istnieje, bo Ty znajdziesz wyjście z każdej sytuacji. Kroczysz przez życie z uśmiechem na ustach. Kiedy wymagają tego okoliczności, jesteś słodką kokietką, innym; razem przytaczasz racjonalne argumenty. Wyjdziesz cało nawet z największej opresji.

WAGA 24.09-23.10
W najtrudniejszej nawet sytuacji nie stracisz fasonu. Choćbyś znalazła się na maleńkiej wyspie, wydana na pastwę ludożerców, nie uroniłabyś łzy ani nie prosiłabyś o litość. Wykorzystując urok osobisty oraz zdolności dyplomatyczne, przekonałabyś ich, by wyjątkowo tego dnia zrezygnowali z obiadu.

SKORPION 24.10-22.11
Uwielbiasz przeciwności i sytuacje pozornie bez wyjścia, gdyż wtedy możesz w pełni zaprezentować swoje możliwości. Błysnąć inteligencją, wykazać się zdolnością przewidywania i siłą perswazji. Pokonywanie trudności nadaje sens Twojemu życiu, w przeciwnym razie byłoby ono nudne i nijakie.

STRZELEC 23.11-21.12
Czarujący uśmiech, który rozbraja wszystkich: zarówno policjanta drogówki, jak również niesympatyczną urzędniczkę, sprawia, że beztrosko kroczysz przez życie. Jeśli spotka Cię jakaś przykrość, nie zaprzątasz sobie tym głowy. Zasypiasz z postanowieniem, że jutro poszukasz rozwiązania.

WODNIK 21.01-20.02
Ludzie obserwujący Cię z boku zazdroszczą Ci umiejętności zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji. Nic podejrzewają nawet, że zanim przystąpisz do działania, staczasz ze sobą wewnętrzną walkę. Skąd wziął się u Ciebie ten brak wiary w siebie? Przecież niewiele osób tak dobrze jak Ty radzi sobie w kryzysowych sytuacjach.

KOZI0R0ZEC 22.12-20.01
Denerwuje Cię każda sytuacja, która wprowadza zamęt w Twoje uporządkowane życie. Ponieważ nie jesteś osobą elastyczną, która błyskawicznie przystosowuje się do nowych warunków, potrzebujesz czasu, by stworzyć zastępczy plan działania. Kiedy już wszystko prze-myślisz, odzyskujesz spokój.

RYBY 21.02-20.03
Dlaczego życie znowu rzuca mi kłody pod nogi, roztkliwiasz się nad sobą, gdy tylko coś pójdzie nie po Twojej myśli. Masz skłonności do wyolbrzymiania własnych problemów. Zamiast myśleć, jak je rozwiązać, zalewasz się łzami i zastanawiasz się, dlaczego wszyscy poza Tobą dobrze radzą sobie w życiu. Uwierz w swoje możliwości!

piątek, 7 listopada 2014

Gwiazdy podpowiadają jak spędzić wolny czas

BARAN 21.03-20.04

Najbardziej denerwuje Cię bezczynność i leniuchowanie. Uważasz, że odpocząć można jedynie aktywnie. Każdą wolną chwilę wykorzystujesz na uprawianie sportu, piesze wędrówki i wycieczki rowerowe. Pasjonują Cię wszelkie gry zespołowe oraz sporty polegające na ostrym współzawodnictwie.

BYK 21.04-20.05

Czas wolny kojarzy Ci się przede wszystkim ze słodkim lenistwem. Najlepiej relaksujesz się, siedząc całymi dniami przed telewizorem na wygodnej kanapie. Bardzo lubisz słuchać dobrej muzyki. Byki, które posiadają zdolności plastyczne, w wolnym czasie chętnie malują obrazy, rzeźbią albo ozdabiają przedmioty codziennego użytku.

BLIŹNIĘTA 21.05-21.06

Najchętniej czas wolny spędzasz w gronie przyjaciół. Lubisz wymyślać dla nich różnego rodzaju atrakcje i jesteś bardzo szczęśliwa, kiedy widzisz, że wszyscy dzięki Tobie dobrze się bawią. Po ciężkim i męczącym dniu z przyjemnością rozwiązujesz krzyżówki albo stawiasz sobie pasjansa.

LEW 23.07-23.08

Nie potrafisz siedzieć bezczynnie. Jesteś zdania, że każdą chwilę trzeba wykorzystać na zrobienie czegoś ciekawego. Dlatego też rzadko można zastać Cię w domu. Często odwiedzasz swoich znajomych, których masz wielu. Uwielbiasz spędzać wolny czas w kinie, w restauracji albo w... cyrku.

WAGA 24.09-23.10

Jesteś osobą, która uwielbia rozrywki. Przede wszystkim pasjonujesz się tańcem. Potrafisz spędzić wiele godzin na parkiecie i w ogóle nie widać po Tobie zmęczenia. Jeżeli ktoś zaproponuje Ci wyjście do dyskoteki w środku nocy, nie potrzebujesz więcej niż pięć minut, by przygotować się do wyjścia.

RAK 22.06-22.07

Rodzina jest dla Ciebie najważniejsza i starasz się poświęcać jej cały swój wolny czas. Wspaniale wypoczywasz na spacerach z dziećmi. Grasz z nimi w piłkę i z anielską cierpliwością odpowiadasz na wszystkie ich pytania. Uważasz, że są to przyjemniejsze chwile i nie tęsknisz za innymi rozrywkami.

PANNA 24.08-23.09

Uważasz, że nie powinno się utracić czasu na czynności nie mające praktycznego zastosowania. Lubisz wszelkiego rodzaju robótki ręczne, chętnie szyjesz i haftujesz. Z przyjemnością także pracujesz w ogródku, a kiedy kończy się lato, popołudniami robisz przetwory owocowe i warzywne na zimę.

SKORPION 24.10-22.11

Pociąga Cię poznawanie tajników ludzkiej natury. Każdą wolną chwilę spędzasz, czytając publikacje, dzięki którym możesz poszerzasz swoją wiedzę. Uwielbiasz także obserwować ludzi. Możesz godzinami siedzieć na ławce w parku i „rozpracowywać" psychikę mijających Cię spacerowiczów.

STRZELEC 23.11-21.12

Bardzo lubisz sport, jednak tylko wtedy, kiedy wiąże się on z ryzykiem. Pokonywanie trudnych górskich szlaków, szybka jazda samochodem to właśnie to, co lubisz najbardziej. Posiadasz żyłkę hazardzisty i często wieczorami grywasz z przyjaciółmi w pokera albo w strategiczne gry planszowe.

WODNIK 21.01-20.02

Wolny czas zazwyczaj spędzasz twórczo. Nie znosisz bezczynnego siedzenia, które nie daje żadnych widocznych efektów. Lubisz pisać długie listy i pamiętniki. Przepadasz i także za majsterkowaniem i naprawianiem sprzętów domowych. W tej dziedzinie nie ustępujesz mężczyznom, a niekiedy bywasz od nich znacznie lepsza.

KOZIOROŻEC 22.12-20.01

Masz przeważnie jedno hobby, któremu poświęcasz cały swój wolny czas. Nie ważne, czy jest to uprawianie ogródka, czy też fotografowanie: znasz się na tym doskonale i możesz nawet uchodzić za eksperta w danej dziedzinie. Z przyjemnością uczestniczysz w spotkaniach hobbystów.

RYBY 21.02-20.03

Pasjonują Cię podróże, najlepiej do miejsc niezwykłych i tajemniczych. Marzysz o wyjeździe na egzotyczną Wyspę Wielkanocną, jednak zadowolisz się także wycieczką na Łysą Górę. Chętnie zwiedzasz pobliskie zamki, szczególnie te, w których pojawiają się duchy. Wciąż masz nadzieję, że pewnego dnia zobaczysz wreszcie Białą Damę.




astropl

Klucz Świętego Mikołaja

Pomóż Mikołajowi jeśli nie ma komina! Czy Twój dom ma kominek? Jeśli nie, Twoje maluchy nie muszą się już tym martwić. A Ty nie musisz tłumaczyć już jak przyjdzie Mikołaj.
Taki klucz można zrobić samemu, a będzie frajda dla dzieciaka.
Może dłużej pozwoli dziecku wierzyć w ten magiczny czas. Klucz wieszamy na klamce, na choince.
Gdy Mikołaj ma swój klucz nie musi wchodzić przez komin, tylko drzwiami. 
Aby wykonać taki magiczny klucz, potrzebujemy starego klucza. Wstążki i kartki z wierszem.
Klucz można ozdobić brokatem, złotą farbką. Przewiązać wstążką i dołączyć tekst.






Ten klucz jest bardzo szczególny,
Zawieś go tuż za progiem.
Idź do łóżka i nie martw się już nic więcej.
Zamknij oczy i zamknij je mocno
Święty Mikołaj przychodzi dzisiejszej nocy.



5 pomysłów na smaczny prezent nie tylko pod choinkę

Smaczna lista prezentów pod choinkę,
które możemy zrobić sami.
Nie musimy zawsze kupować drogich upominków.
Taki słoiczek od serca to też dobry pomysł.

babble.com
1. Dżem mandarynkowy.
Zima to sezon na cytrusy.
A kto z was nie lubi dżemów?
My uwielbiamy. Dżem z mandarynek można zrobić na słodko, jak i bardziej pikantny.
Można nim słodzić herbatkę, lub zjeść ze świeżym pieczywem. Upominek idealny.

Składniki
2 kg mandarynek dobrze umytych
2-3 szklanki cukru
sok z 2 cytryn

 Przygotowanie
Drobno zetrzeć skórkę z waszych mandarynek, następnie obrać wszystkie z nich, usuwając jak najwięcej białej skórki, jak to możliwe. Przeciąć na pół każdą część mandarynki wokół jej środka i usunąć pestki. Umieścić w misce malaksera i zetrzeć. Dodać sok z dwóch cytryn (lub limonek). Dolać szklankę wody. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i smażyć około godziny, często mieszając aby się nie przypalił nasz dżem. Dodać cukier około 0,5 kg - w zależności jaki słodki chcemy. Możemy wg gustu dodać goździków, kardamonu lub papryczki chilli. Smażyć jeszcze 30 min, mieszając i pilnując, aby dżem się nie przypalił. Przelać do słoiczka i pasteryzować pół godziny. Taki dżem należy zjeść do 6 miesięcy.


www.feedbyroundpond.com
2. Syrop cytrynowy
Można wykorzystać do herbatki, do wypieków, do drinków. 
Aby przygotować syrop  należy 1kg cukru zalać 400g wody. Roztwór zagotować i gorący przefiltrować. Następnie wlać do niego przecedzony sok z 10 cytryn. Otrzymany płyn doprowadzić do wrzenia. Gorący (92-95stopni) przelać do ogrzanych słoików. Hermetycznie zamknięte, przewrócić do góry dnem, nakryć ręcznikiem i poczekać, aż ostygną. Przenieść je w chłodne, suche miejsce. W taki sposób można przygotować również syrop z mandarynek, bądź pomarańczy. 


babble.com
3. Gotowa mieszanka gorącej czekolady.
Kto nie pragnie gorącej czekolady w ciemny, chłodny zimowy wieczór?
Taką mieszankę gorącej czekolady robi się szybko, jest łatwa do spakowania, jeszcze łatwiejsza do przygotowania i spożycia.
Dobre kakao znacznie wypływa na jakość końcowego efektu.
Aby zrobić taką mieszankę potrzebujemy 2 szklanki cukru pudru, 1 szklankę kakao, 2 łyżeczki mąki kukurydzianej, 0.5 łyżeczki soli , łyżeczka mielonego cynamonu- albo wanilii, 1 szczypta pieprzu cayenne - lub więcej do smaku. Wszystkie składniki przed schowaniem do słoiczka należy przesiać. Słoiczek ozdobić rafią, sznurkiem i dodać oczywiście kartkę z np wierszykiem i sposobem jak przygotować mieszankę do picia. Aby wypić mieszankę należy 1/4 takiego słoiczka wsypać do kubka, zalać gorącym mlekiem, wymieszać i wypić.




przepis http://migoshia.blogspot.com
4. Gotowy mix na Brownie w słoiku.
Świetny pomysł, należy przygotować mieszankę brownie w słoiku, i pięknie zapakować i dodać bilecik z recepturą jak upiec. W leniwe niedzielne popołudnie, gdy obdarowanego najdzie ochota na coś słodkiego, taka gotowa domowa mieszanka będzie w sam raz jak znalazł.
Receptura
do litrowego (0,9 l) słoika
1+1/8  szklanki mąki (podzielone na 3 części)
1/3  szklanki kakao (ja dałam pół na pół zwykłego i bardzo ciemnego)
2/3 szklanki zwykłego cukru
2/3 szklanki cukru brązowego
2/3 łyżeczki soli
1 tabliczka posiekanej czekolady gorzkiej
1 tabliczka posiekanej czekolady białej
(w przypadku czekolad, może być po pół każdej  i np czekoladowe krążki, czekoladki - efektownie to będzie wyglądało)
1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich(albo po pół włoskich i migdałów)
cukier waniliowy
Co ważne solą posypać na samym wierzchu! (żeby się nic nie zalęgło! :) )
Do tego instrukcja:
Wymieszać wszystkie składniki ze słoika, dodać  3 jajka i 2/3 szklanki oleju, i piec 20 -25 minut w temperaturze 180 stopni C.
Ciasto jest klasycznie wilgotne, po amerykańsku ciężkie i po prostu pyszne!



fot.babble.com
 5. Mieszanka na ciasteczka.
Podobnie jak z brownie przygotowujemy mieszankę na ciasteczka, słoik szczelnie zamykamy, ozdabiamy, dodajemy instrukcję obsługi i ciekawą foremkę.
1 1/3 szklanki mąki
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki soli
1 1/2 szklanki posiekanej czekolady lub groszków czekoladowych
3/4 szklanki brązowego cukru
1/2 szklanki cukru pudru
*można dodać orzechy lub m&msy (pół szklanki)
*można dodać płatki owsiane (pół szklanki). Wymieszać mąkę, sodę i sól w małej misce. Przesiać. Ułożyć warstwami w słoiku i koniecznie dołączyć etykietę. Z instrukcją.
Instrukcja.
Zawartość słoika wsypać do miski. Dodać 1 jajko i 10dkg miękkiego masła, wyrobić ciasto rozwałkować i wyciąć formy. Lub uformować kulki wielkości orzecha włoskiego. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w dużych odstępach. Piec około 12 minut w 180 stopniach. (receptura na około 24 ciasteczka).



Przyciski Listonic

- See more at: http://darmowedodatkinablogi.blogspot.com/2013/09/bujajaca-sie-latarenka.html#sthash.RbAo3ms7.dpuf